Między nocą a dniem...A raczej między nocą a nocą. Uwielbiam późno jesienne poranki, bo wtedy jestem na nogach prędzej niż słońce i z czystym sumieniem mogę powzdychać nad przezajebistością wschodów słońca. A z mojego okna widać je doskonale. Jakże smaczne jest śniadanie o smaku płonącego nieba. Wiem,że to trochę infantylne wrzucać tego typu "landszafciki" ale to mi otwiera jakby nie patrzeć dzisiejszą sesję. ot, co.
Mówią, że koszmary drzemią w nas. W tym momencie Rojal zbeszcześcił moją super-świetną plastikową szczękę za 0.49zł z TESCO :D tak, ta sama, którą od zawsze nosiłam w torbie na aparat;)) Dwie gumy do żucia nijak nie sprawują się w roli kleju do protez.
Aj sii det pipol...
Rojal - Dobry Pasterz ;))
Portretowe tak bardziej;)
a to bez komentarza, bo mnie rozplumkało na łopatki:D
ten rok celibatu to za powyższe foto chyba.
ale celibat =/= brak koleżanek, no nie?
ewentualnie żoneczki. Stare dobre małżeństwo;>
Ks. kpt. Rojal.
I morderstwo z lekką nutką dekadencji....
I tak zakończył się nasz dzień. Widok za moimi blokami:}

I smaczek z serii "Gdzie jest Łoli?":>
czyli jak to wygląda na tych naszych sesjach. Niee, to wcale nie jest emo ;}

This entry was posted on niedziela, 9 grudnia 2007 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.