Dzień wiosny w Ceramie.
(wersja robocza, opisy niebawem;)
Dzień wiosny zaczął się koncertem jakiegoś tam zespołu. To chyba tam, gdzie gra ojciec Dariusz. Taak, to napewno tam.
Piżmaki rożowe (Pismakus pinkustus), żyjące na terenach zamieszkałych przez ludzi. Cechą charakterystyczną piżmaków różowych są - uwaga- różowe piżamy, lub inne wdzianka. Ostatnio widziane w Ceramie (skądinąd nie jest tajemnicą, że w tej szkole pojawiają się różne dziwne gatunki. Widywano tu już Ło-so(chosi?)sie pospolite, świstaki brunatne, Kopytnice powolne, Pieczarczyska gruntowe, Elefanty błękitne, Sierściuchy wiadomo-jakie, Sumy wąsiste, Kingi-kongi sprzątaczkowe i inne heje-meje podwórkowe).
Największa ekshibistionistyczna (ej, nie umiem tego odmienić) marzanna w powiecie krotoszyńskim.
"No to jednego snikersa już mam."
Hmm, Reniu jest ssseksi ;>
Ekhem, Kamil nie jest Hot ;> nie jest nawet peppers.
Tak. To się działo naprawdę. W szkole rzecz jasna.
Eee, wrzucam to zdjęcie, chociaż wcale fajnie te trzy laski (na foto tylko jedna, bo reszta troche jakby nienadążała), nie dlatego, że fajnie tańczyły (bo sory winetu, ale nie szło im coś) ale dlatego, że podoba mi się światło w jej włosach. o.
Och, Jola jest niesamowicie wzruszona opatrznością boską jaka spłynęła na nią za sprawą dotknięcia księdza za łokieć. Zdarzenie to miało miejsce chwilę wcześniej i było tak przeboskie, że nie można było zarejestrować go za pomocą aparatu.
Viva las vegas :}
Wróżka. (te ściany tylko wyglądają jak z obozu koncentracyjnego, tak naprawdę do tylko nasza szkoła;)
Czary mary.
A tutaj rozkładają się SCARSi. eeej, ale te chopaki są krejzoole, ja pikole ej;> proszę zwrócić uwagę na "krejzolską" minę Ernesta (jak ja nienawidze tego pokemonowego slangu, no osz-kutwa-w-morde)
Tia, Ernest, tu miał być ładny, przyjemny opis, ale kwestionujesz moją niekwestionowalną skromność więc opisu nie będzie. Dopadła go grypa:P
Smutny Reniu ;>
Wokalista Scarsów.
Ernest + Wokalista. (coś jak K+M+B 2008 jak to jest napisane <> na drzwiach jednego z domów na przeciwko policji w Krotoszynie, jak już się jedzie do domu:})
1. namiar
2.cel
3.ucieczka
Hubert + Ten-Którego-imienia-nie-wolno-wymawiać-skoro-sie-go-nie-jest-pewnym-albo-sie-go-nie-zna.
Ach, kiedyś będę miał różowe gary, aaaale będzie... ;) Kryna, proszę Cie, nie zabijaj mnie za to zdjęcie, ale najbardziej mi się widziało.
Akcja teleportacja!
Siedzimy w ścianie jesteśmy marsjanie. Jakby zamiast ściany wstawić pokrowiec na ten największy bęben co to nie wiem jak się nazywa, i zamiast marsjanek wstawić Huberta, to byśmy mieli elegancki i krótki opis zdjęcia. A tak? Ja się tak nie bawie.
Chwilę po tym zdjęciu nastąpiła Krynowa sesja rodem z "ej, będe pozował tak jak do plejboja". Może jestem nie w temacie, ale to zmienili formułe "programu"? i teraz jest i panowie i panie? Tak w ramach tolerancji wobec innych upodobań?
Nie jestem pewna, co do... zresztą niczego już nie jestem pewna.
I ponownie Krynek ;}
I Scarsi w komplecie pod drzewem. zamknięci w idealny 640pikselowy kwadrat.
Na obsranej ławeczce. Tam się zaczeła, a tu skończyła nasza dzisiejsza podróż. Koncert był udany, dzień wiosny również. Nastroje i wsio inne raczej lepiej niż gorzej. Wiosna. Tak sobie myślę, że to, czy jest fajnie, czy nie w okropnie dużej mierze zależy od nas. I naszego nastawienia rzecz jasna. Pewnie, że można zrzędzić, że jest źle, że okropnie, że gdzieś tam jest lepiej. Ale może najpierw warto puknąć się w główkę i poszukać problemu w sobie. Nie w innych. Pukam i szukam. Eee tam, cincy jesteście;) Nie wszyscy, ale gruba większość.

3 dni - Nauczymy się od nowa chodzić spać, wypowiadać słowa na M
Proste słowa na M
Nowe słowa na M
Wszystkie słowa na M
Na deser piosenka pasująca do dzisiejszego dnia i w ogóle:
Muzyka Końca Lata - Fenoloftaleina.

This entry was posted on wtorek, 1 kwietnia 2008. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.