Kolory poznańskiej soboty.
Droga do Poznania była dosyć męcząca, ale od samego początku obfitująca w niezwykłe zwroty akcji. Wpierw do Krotoszyna kasowanie biletów, szukanie przedziałów, wyczekiwanie na Mundasową i suszenie parasoli, później odnalezienie Mundasowej, spotkanie po latach Malwiny znajomych z liceum i oglądanie zdjęć i lansiarskie teczki z naleśnikami wycieczki do ASP i w ogóle śmiesznie;)
Z ASP zdjęć nie ma bo było wyjątkowo NUDNO i raz na zawsze utwierdziło mnie w przekonaniu, że sory Winetu, ale to nie jest szkoła dla mnie. Tutaj z kolei pod WSNHiD z Agatka i Mundasem :} I tak naprawdę dopiero w tym miejscu zaczyna się nasza prawdziwa podróż ;) po tych wszystkich oficjałach udałyśmy się...
Najpierw na Stary Rynek, gdzie w niezliczonych ilościach obfotografowałyśmy fontannę. Wcale nie zaczynało padać. Zmuszono mnie po prostu do otworzenia parasola, bo kolorowy i że ładnie wygląda;P
Loża Szyderców;) Dosłownie i w przenośni. Nasze miejsce obiadowe w Browarze. Z racji braku innych trafiło nam się ostatnie na przeciw kibelków. O czym zorientowałyśmy się dopiero później. No i tutaj Agatka usiadła w doniczkę;>
Ach, no tak, zapomniałabym. Teraz zaczną się prawdziwe "pro" i "tru" artystyczne zdjęcia. Wedle zaleceń pana profesora na ASP, który stwierdził, że jego nie obchodzą ładne zdjęcia, tylko takie, które pokazują emocje i uczucia i w najogólniejszym skrócie takie, które każdy normalny człowiek po prostu by wyrzucił w kosz. Wyjaśnienie zdjęcia: Kebab jako przykład galopującego konsumpcjonizmu i nóż i widelec, jako bezpośrednie łączniki konsumpcjonizmu z człowiekiem. Dodatkowo ceglana barwa cegieł i zielone rajstopki Agaty dobitnie odzwierciedlają połączenie martwej i żywej natury.
Kobieta w kapeluszu jako odzwierciedlenie uciekającego czasu, chude nogi mogą symbolizować anorektyczność czasu w naszych, ee, "czasach"? :P
Workersi w Malwinowej interpretacji. Kurcze, nie sądziłam, że tak długo będę jeść tego kebaba;P Na początku było ich 2 z ooooogromnymi workami, a później przyszło kolejnych 3 z jeszcze większymi workami ;>
Agatka próbuje naprawić mój parasol w czasie kiedy Malwina robi tru i pro art zdjęcia a ja wcinam kebaba a Mundasowa siedzi i sie z nas śmieje ;>
Cudowny, galopujący kicz niesamowicie podany. Kurcze, jakby każdy kicz tak wyglądał, to ja nie mam nic przeciwko ;)
Ta lampka tez była niezła, wrzucam, chociaż to ani tru ani pro, ale już sobie z Malwiną zaplanowałyśmy, że takie będziemy robić na warsztatach dla dzieci latem :) Dłuższe elementy miały po 8 kółek, krótsze po 6. i jeszcze krótsze po 4. (zapisuje, żeby zapamiętać. Chociaż jak to powiedział kiedyś Arek, "zapisuje się, żeby zapomnieć", coś w tym jest)
Ojej ojej, to zdjęcie mnie po prostu urzekło. Klęczałam przy półce i szukałam Muminków, a obok mnie na podłodze jakieś dziecko przeglądało książki z bajkami smutno pociągając nosem. Rozczulająca sytuacja. (dlaczego moje życie odbieram jako ciągłe "motywy"? do zdjęć, rysunków, filmów? opowiadań?).
Aaa! zlot emo:> I nie, że jakiś nieformalny. Formalny jak najbardziej. Skąd wiem? Use google.pl ;> Umówili się w ponad 30 osób w Browarze na 14.30 kto dokładnie? możecie znaleźć na fotka.pl :>
A to to już było delikatne przegięcie ;D Zorientowali się dopiero przy ostatnich zdjęciach, że to oni są główną atrakcją. O ja, ale były cyrki.
Szoty z biodra.
Szoty z biodra.
Zupełnie jak w Niechorzu tylko bardziej Poznańsko. Nasze ulubione lody kręcone i zabawny pan sprzedawca :> Który wpierw narzekał, że nie może rozmienić 50zł, a chwile później marudził, że dostał za drobne pieniądze ;) (3zł w 10-cio i 20groszówkach to wcale nie przesada, no nie?)
Ich trzy. Że tutaj bamber party? Tak się zastanawiam, czyja tak naprawdę jest ta prawa ręka na moim ramieniu :>
"Majka, patrz jeszcze w to lustro i sie nie ruszaj dopóki Ci nie powiem", czyli wybieramy okularki z Malwiną.
Wykręcona.
Zbiletowana. Z tymi biletami i trajwajami wiążą się dwie zabawne historie. Pierwszą z nich każdy zna, drugą też więc nie będe się rozwodzić ;)
powiem tylko "Biegniemy!"
"ej, jesteście pewne, że w dobrą strone biegniemy?"
powiem tylko "Biegniemy!"
"ej, jesteście pewne, że w dobrą strone biegniemy?"
W oczekiwaniu na autobus który miał przyjechać o 17.00 a przyjechał o 17.30 (no tak też zresztą było na rozkładzie. Ale nie ma co marnować całej godziny, skoro kolejne razem będą dopiero za ho ho!
I Malwina czekająca do odjazdu naszego autobusu :) Ha! Ty nawet nie wiesz, że masz takie zdjęcie;) ale już wiesz. No i pojechałyśmy. Dokładnie o 17.45.
Reasumując, bohater tragiczny niejedno ma imię. Syzyf w swoich pracach był... eee, matura za pasem nie ma co (bez stresu, żadnego syzyfa nie czytam;P)
Wyjazd był na 6+. Dużo zdjęć, bo nie potrafię wybrać kilku najlepszych bo wszystkie mi się podobają, a w takich wypadkach jak ten nie wypada nawet wybierać :) Ach, żeby nie było jakichkolwiek wątpliwości zdjęcia z tej notki są najprawdziwszą w świecie pracą zbiorową ;}
Na ASP się nie nadaję. To w ogóle straszna pomyłka była. Te drzwi otwarte. Bo musiałam w połowie spotkania żebrać od Agaty jabłko, żeby nie zagłuszyć burczeniem gościa, co opowiadał. Strasznie dużo tam artystów. Tzn osób, które kochają, jak się do nich w ten sposób zwraca. Ja nie lubię. A fe. Usiadłyśmy się w okropnym miejscu, bo tak na samym końcu i ciężko było z tamtąd po angielsku wyjść. Trudno było jakkolwiek wyjść. Mówi sie trudno. Koleś po prawej miał cudowny profil.
I kto powiedział, że znajomości na odległość nie mają sensu? Wreszcie po prawie dwóch latach ponownie się spotkałyśmy z Agatką:} od 2 sierpnia 2006 godziny 19.42 (patrz, pamiętam datę i przybliżoną godzinę;) od koncertu Happysad w Rewalu. Przesympatycznie było.
No to czytających (a nie ma ich póki co zbyt wielu :} bo póki co nadal nadajemy z podziemia, ale to i lepiej) zapraszam na :
http://www.photoblog.com/rodzys
A już w lipcu SLOT :> i będzie MM&A ;)
a co do pana eM, mam nadzieje, że to czytasz i Ci głupio ;) ale chyba dobrze sie stało, że tak się stało. Bo wtedy nie miałabym czasu na bycie w pełni sobą.
I moja ulubiona bajka na dziś.
Tadzik, trzymaj się!
Reasumując, bohater tragiczny niejedno ma imię. Syzyf w swoich pracach był... eee, matura za pasem nie ma co (bez stresu, żadnego syzyfa nie czytam;P)
Wyjazd był na 6+. Dużo zdjęć, bo nie potrafię wybrać kilku najlepszych bo wszystkie mi się podobają, a w takich wypadkach jak ten nie wypada nawet wybierać :) Ach, żeby nie było jakichkolwiek wątpliwości zdjęcia z tej notki są najprawdziwszą w świecie pracą zbiorową ;}
Na ASP się nie nadaję. To w ogóle straszna pomyłka była. Te drzwi otwarte. Bo musiałam w połowie spotkania żebrać od Agaty jabłko, żeby nie zagłuszyć burczeniem gościa, co opowiadał. Strasznie dużo tam artystów. Tzn osób, które kochają, jak się do nich w ten sposób zwraca. Ja nie lubię. A fe. Usiadłyśmy się w okropnym miejscu, bo tak na samym końcu i ciężko było z tamtąd po angielsku wyjść. Trudno było jakkolwiek wyjść. Mówi sie trudno. Koleś po prawej miał cudowny profil.
I kto powiedział, że znajomości na odległość nie mają sensu? Wreszcie po prawie dwóch latach ponownie się spotkałyśmy z Agatką:} od 2 sierpnia 2006 godziny 19.42 (patrz, pamiętam datę i przybliżoną godzinę;) od koncertu Happysad w Rewalu. Przesympatycznie było.
No to czytających (a nie ma ich póki co zbyt wielu :} bo póki co nadal nadajemy z podziemia, ale to i lepiej) zapraszam na :
http://www.photoblog.com/rodzys
A już w lipcu SLOT :> i będzie MM&A ;)
a co do pana eM, mam nadzieje, że to czytasz i Ci głupio ;) ale chyba dobrze sie stało, że tak się stało. Bo wtedy nie miałabym czasu na bycie w pełni sobą.
I moja ulubiona bajka na dziś.
Tadzik, trzymaj się!
2 Responses to “ ”
ej, fajnie sie siedziało w doniczce ;> wygodnie, mięciutko... ;)
zdjęcia boskie ;D
moje dostaniesz tak sądze, że jutro, ewentualnie w środę, booo... dziś planuje wysłać, razem z pewnym bonusem, o którym póki co ććśśś... ;D
ja chcę jeszcze raz! i jeszcze i jeszcze!
biegnijmy! ;D
no dzień dobry ;>
ja mam nadzieję, że poczta podziała i że jutro dostaniesz list, a właściwie mały pakuneczek ;> i że to, co w pakuneczku okaże się tym, czego nie masz ;D ale ććśśś... ja nic nie mówie, ja się zamykam ;D
masz tu ode mnie świeżo wyciskany sok z krzewu fenoloftaleinowca ;D i czekoladki z fabryki willego wonki i cukierka ode mnie z szafki. bo właśnie, że ja w szafce nie mam dałna, ja mam cukierki ;)
to ten... ja biegne na serial ;)
sie trzymaj sie! :)
Prześlij komentarz