Jest tak lekko...
Moja pierwsza próba z chłopakami ze Scars. Oczywiście ja w roli foto, bo jakżeby inaczej ?
Klimat tego miejsca jest niesamowity!
A dzięki ich specyficznym charakterom jest jeszcze bardziej odjechany w kosmodrom.
Sowa.
Fajne widoki za oknem. Za wszystkimi oknami ;)
I na podłodze też całkiem interesująco ;)
A to dzieło Ernesta. I jego gitara przy okazji.
I SCARS w całej okazałości, czyli chopaki robią ciuchcie.
Miało być jak z plakatu Władcy Pierścieni :>
Eee, zostawię bez komentarza.
I swojskie klimaty.
Nigdzie się nie spieszę...
A po ciężkiej pracy należy...
... dobrze się zabawić ;>
Nie wiem, co to tam robi, ale zaintrygowało mnie okrutnie.
Podczas gdy w środku odbywała się poważna próba...
... na zewnątrz Hubert szedł koło koparki i dał się nabrać :>
Podoba mi się to zdjęcie. Chwilę później przyszła reszta zespołu i zrobiło się grupowe śpiewanie :D
Ernest i Bzdęgol.
Hubert, Sowa i Kryna.

Czyli kilka (normalniejszych) scen z piątkowego popołudnia ze SCARSami :}
Mam tą przyjemność być ich fotografem póki śmierć (lub jakieś pierdoły) nas nie rozdzielą ;)
Jeśli myślicie, że to ja jestem szalona, to chyba nie znacie ich! Miło tak czasem oderwać się od codzienności i wyprowadzić Azora na spacer ;>
Endżoj.
Chyba starczy na jakiś tydzień, pół, dwa dni.
Kava posłodzona. Bierzcie i pijcie. Byle nie do mnie.

PS. Musze, no muszę se tu zapisać :>
Muflon dzisiaj zaniemógł i krtań mu powiedziała
"Dotąd, nie dalej. Tu zapora dla Twoich nadętych fal"
i nie usłyszeliśmy ani jednego kawałka z jego su-hu-hu-pe-her repertuaru. Za to przez całą godzinę brzmiał co najmniej jak Lord Vader :D

This entry was posted on niedziela, 18 maja 2008 and is filed under ,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.