Jedzie mi tu czołg?...
Drzewo w pudełku. Zafolijkowane, z brokatem. Do oglądania, postawienia na półce, fotografowania, można sobie wmówić że przynosi szczęście. W zależności od wypadków przyszłego tygodnia powiem, czy się sprawdza czy też nie ;} Oby się sprawdziło.
Przypadkowe. Zupełnie. Już chyba nie umiem malować nic co nie zaczyna się na Elijah a kończy na Wood. W jakiejkolwiek formie. Akryle na pilśni. Generalnie jest fajnie ;} a i z tego bazgroła jestem zadowolona. Bajdałej, najnowsze dziecko.
Tak se zaszalałam. Nigdy nie dokumentowałam postępów w pracy bo zawsze brakowało mi baterii w aparacie tudzież aparatu, lub po prostu chęci na taką dokumentacje, ale ostatnio jakoś tak szło. Cobym wiedziała gdzie zaczynałam psuć. Generalnie dochodzę do wniosku, że ni hu hu nie jest podobne do oryginału, tło dziwne, włosy niedokończone. Chyba zbyt dużą wagę przykładam do tego, jak wyglądają oczy...
A to taki starociek do którego mam ogromny sentyment. Może nie aż taki stary, nie przesadzajmy. Na podstawie jakiegoś zdjęcia z Internetu. W pierwotnej wersji miał być w monokolorystycznej wersji, wyszło odrobinę inaczej :} Zboczenie zawodowe;P Nie pytajcie skąd napis. Nie wiem. Pierwsze skojarzenie. Akryl na płycie pilśniowej.

A jednak nie zgubiłam tej odrobiny pasji do wszystkiego co brudzi. Cieszy mnie to ogromnie, bo to chyba jednak bardziej mi odpowiada niż fotografia, chociaż tej w żadnym wypadku nie odrzucam. Po prostu farbki, kredki i ołówki zajmują mnie na nieco dłużej:} Zdjęcie można zrobić temu, co istnieje. A co jeśli coś istnieje tylko w mojej głowie? hm? póki co, żaden aparat na to nie pomoże. Ew. Lobotomia, coby nie istniało już nic. Ale póki co nie rozważam tej ewentualności :}

This entry was posted on sobota, 7 marca 2009 and is filed under ,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.