Się wybrałam jak diabeł na borówki...
Wielkanocne babeczki. Czasem bywa tak, że babeczek jest zamówionych zbyt dużo i sobie w piwnicy leżą i schną. Jak są już tak mocno uschnięte, albo dostają nóżek, to wynosimy je na dziedziniec i kładziemy na mur. I czekamy, coby się wróbelki zleciały i poczęstowały. Baardzo sympatyczna akcja. I chociaż kryzys jest i straty w pieniążkach są, to przynajmniej ptaszki się najedzą :}
Standardowo dziedziniec muzealny. Całkiem tu sympatycznie mimo wszystko. Ale już tam nie pracuje. Tzn, czuję się jakbym już tam nie pracowała. Co zrobić. Życie.
A takie coś mamy siedzieć w krzakach na dziedzińcu. Niegdyś był to patron szkoły w Zdunach, teraz, po różnorakich zawirowaniach w historii wylądował w muzeum, gdzie wpierw zgubił nos, a później swoje miejsce. Teraz już od prawie roku wygrzewa się z dala od ludzkich spojrzeń.
Czasami lubię takie abstrakcje. I minimalizm. Mury dziedzińca i wiosna w pełni. Fajnie:}
I dachówkowo. Czasami fajnie spojrzeć do góry. "w milionach gwiazd, ukryć cały strach, powierzyć się sile kosmicznej..." Ten cytat pamiętam jak dziś :} a kartka z nim wciąż wisi na mojej tablicy korkowej. Dzięki, Agatko.
Przedwiośnie. Wciąż muzeum.

Zdunowski Kolgejt. Cieszków i stawy cukrownicze.
Dworek w Cieszkowie. Sympatyczny.
Stawek w parku w Cieszkowie. Od tego zaczęła się nasza przygoda ze stawami tego dnia ;)
Chwilę później wylądowaliśmy pod Baszkowem. Spacer po stawach tuż przed godziną 8 w pełnej krasie rechotu żab i śpiewu ptaków jest ciekawym przeżyciem. Czasami trzeba takiego wyciszenia.
Widok gór ze stepów kozłowa. Jedyne, co mi się kojarzy na już z tym zdjęciem. Klimat naprawdę niezły. Mimo starań Marcina, mgły nie widziałam, ale bałam się przyznać (ej, no bo jak? wszyscy widzą mgłę, tylko ja nie? hee? nie nadążam za programem? na taką kompromitację nie mogłam pozwolić;})
I pełnia. Wypad bardzo sympatyczny. Zresztą jak każdy Kolgejtowy, Ania, czekamy, aż znów do nas dołączysz, bo będzie jeszcze kolorowiej :) a póki co krótkie streszczenie, bo w słowach zdjęć zawierać mi się już za bardzo nie chce :) a zanim wzięłabym się za rozpisywanie, to sporo czasu by upłynęło. No cóż, życie. Kolejne spotkanie za dwa tygodnie. tzn tydzień po świętach.
I tym też muszę się pochwalić za Natalionę. Z dziedzińcowych wojaży został mi jeszcze taki szot. Tak sobie siedzę i myślę (a myśleć już mi łatwiej, bo pozbawiona zęba bolesnego jestem i jeno galaretkę teraz hoduję), że to wszystko jest jakoś nie tak. Niby ok, bo w końcu wszystko układa się dobrze. W piątek weszłam na pudelka.pl zwabiona szumnym afiszem "Robert Pattison nago! (ZDJĘCIA!!!)" no to mówię, musze zobaczyć. Tego nie można przegapić. Wchodzę - Robert Pattison-owszem, zdjęcia, owszem dwa. Nagi? jeśli czarny kwadrat służy mu za nagość, to można uznać że tak. No ja się pytam, ładnie to tak w konia robić miliony nastolatek? i majecke? nosz w mordę, rozczarowałam się :> jak nigdy. No dobra, bez przesady.
i cytat tygodnia:
"-Jesteś dziś pociągająca...
-tak, mam katar."

This entry was posted on środa, 15 kwietnia 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.