Wiosna.
Straszny wiatr był wtedy, już chciałam iść do domu, bo było mi tak okrutnie zimno, ale wtedy słońce zaświeciło i... chciałam iśc do domu tymbardziej... Nie lubie słońca. Z wzajemnością.
Ania ponownie. Ostatnio szaleje i namawia mnie na zdjęcia. Ale tylko wtedy kiedy jesteśmy na działce. W tak zwanym międzyczasie nie mam ochoty ruszyć dupy z domu i iść gdziekolwiek.
I kolejne foto. Wyczerpało mi się dzisiaj pisanie. Pojutrze może więcej. Po majówce. Co się będe szarpać.
I znalazłyśmy sobie taką starą altanę. Mnóstwo pajęczyn, bezlistnych pnączy. A dzisiaj była burza z prawej i zachód słońca z lewej ręki mojej i padał deszcz, i padre direktore wyrzucił mnie z biura. I mamy taśmy prawdy i jutro majówka i w niedziele o 4 rano pobudka i kurs na Gołuchów z Kolgejtem. Czuję, że to będzie skomplikowany emocjonalnie łikend.
To mówiłam ja, maiecka.
Prześlij komentarz