Wiosna.
Ania. W krzakach. Nowa Mar(s)jańska moda.
Straszny wiatr był wtedy, już chciałam iść do domu, bo było mi tak okrutnie zimno, ale wtedy słońce zaświeciło i... chciałam iśc do domu tymbardziej... Nie lubie słońca. Z wzajemnością.

Ania ponownie. Ostatnio szaleje i namawia mnie na zdjęcia. Ale tylko wtedy kiedy jesteśmy na działce. W tak zwanym międzyczasie nie mam ochoty ruszyć dupy z domu i iść gdziekolwiek. 
I kolejne foto. Wyczerpało mi się dzisiaj pisanie. Pojutrze może więcej. Po majówce. Co się będe szarpać.

I znalazłyśmy sobie taką starą altanę. Mnóstwo pajęczyn, bezlistnych pnączy. A dzisiaj była burza z prawej i zachód słońca z lewej ręki mojej i padał deszcz, i padre direktore wyrzucił mnie z biura. I mamy taśmy prawdy i jutro majówka i w niedziele o 4 rano pobudka i kurs na Gołuchów z Kolgejtem. Czuję, że to będzie skomplikowany emocjonalnie łikend.
To mówiłam ja, maiecka. 

This entry was posted on czwartek, 30 kwietnia 2009 and is filed under ,,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.