Wernisaż wystawy Azbestowe Rozmowy.
(a to, że z 17.09.09 to się wytnie;D)
Galeria na stryszku. Uch. Spędziłam tydzień przygotowując pomieszczenie do wystawy i wernisażu. Opłacało się:D ostateczny efekt zadowalający. Nawet bardzo.
Gałęzie malowane od wakacji ;D
5 opakowań folii malarskiej, po 20m2 każda. Kilka opakowań pinezek i mnóstwo roboty.
Do tego wieczory spędzone na wycinaniu papierowych motyli/ciem.
I prawie zapomniałabym o samych obrazkach... Głównie ołówkowe, kilka olejów, akryle. Kilka akwarelek. Kupe czasu, kupe wspomnień. Moja historia pisana kolorem.
Gałęzie zwędzone z muzeum :}
Fotele niegdyś stały w kinie, na czas wystawy wreszcie wniesione z biura do góry. Z podziękowaniem dla tych, co wnosili.
No i nie mogę nie wspomnieć o pomocy ze strony Marcina i uratowania klimatu galerii - niesamowite masz te światełka! Dzięki :}
I nie mogę pominąć tych wszystkich, którzy mi pomogli. Trudno mi wymienić wszystkich, którzy przyczynili się do powstania tej wystawy. Na pewno rodzinka, Sylwia, która posłała moje motylki do Gorzupi :D pani Ela, Grzesiu i inni.
I czas na zabawe. Tutaj szczęśliwie po wernisażu. Strasznie nie lubię przemawiać, więc powiedziałam tylko dwa zdania i koniec:D reszte powiedział Ojciec Dyrektor i moje obrazki.

Byłam mile zaskoczona tak wielkim odzewem ze strony znajomych i nieznajomych. Jak na standardy zdunowskiej galerii wernisaż (w 10 stopniowej skali) oceniam na 1500!
Cieszy, że to co robię, nie idzie na marne :} największą satysfakcję sprawia ta chwila, kiedy ktoś docenia twoją pracę. I cóż mogę powiedzieć? Dzięki, jestem usatysfakcjonowana:}

a i się pochwalić muszę:>
czytać:
TUTAJ

This entry was posted on niedziela, 15 listopada 2009 and is filed under . You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.

One Response to “ ”