Ice foot. Czyli weekendu w Poznaniu ciąg dalszy.
rzeźba polskiej ekipy. W początkowej fazie miała obie ręce, nie wiem, dlaczego straciła jedną z nich... może rozbiła się podczas umieszczania tego "pióropusza" tam z tyłu?
Spiderman, rzeźba, która zdobyła drugie miejsce w konkursie. Osobiście uważam, że były rzeźby które bardziej na to zasługiwały. Niemniej jednak mnóstwo pracy i całkiem fajny efekt.
O, ekipa bułgarska się postarała. I to jest choćby jedna z tych prac, która robiła naprawdę wielkie wrażenie a nie została doceniona żadnym miejscem. A szkoda.
i zbliżenie na łączenie. Kurcze, że to to sie nie rozpada...
I Anioł pokoju który zajął pierwsze miejsce. Od samego początku typowałam go na zwycięzce. Panowie z USA się postarali :)
i taki rzut oka na detal. Zdumiewające w jaki sposób zrobili i przyczepili do całości te gołąbki...
Kolorki fajne.
O i to fajne też było. Polska ekipa, mnóstwo pracy i całkiem ciekawy efekt końcowy.
I to był jeden z moich faworytów. Grupa aż z Kanady. fajny pomysł i wykonanie i w ogóle:}
i jakiś dinozaur w czapce. tzn ten sam co chwile wcześniej :)
I ta sama praca w mroźny niedzielni poranek. Brrr!
I pokój nawet w ciągu dnia się bronił znakomicie!
o, a tu trzecie miejsce. Moim zdaniem wyglądał o niebo lepiej w ciągu dnia niż nocą, oświetlony. ale to tylko moje zdanie:)
Spacerując po lesie trafiliśmy na szopkę bożonarodzeniową. Taką z Jezuskiem, Maryją, Józefem i całą resztą świątecznej ekipy schowaną pod dachem. Nie dziwi mnie dlaczego schowali się w środku. Na zewnątrz było zdecydowanie mroźniej. Jednak nie święta rodzinka zwróciła nasza uwagę a żywe, ŻYWE zwierzątka, które podstępnie czaiły się po bokach i bardzo się krępowały tych wielkich tłumów. Te dwie owce do góry to Olga i Aga, szkoda, że zdjęcie nie daje możliwości pokazania tego przeżuwu :>
i skrępowany osiołek. Jeej, jaki zestresowany był.
I przypadkowe spotkanie na Półwiejskiej. Bo przy co drugim sklepie stały takie mikołaje i dzwoniły, a co lepsze kręciły metalowymi bioderkami tak pokracznie, że aż śmiech ogarniał i żałość, że psuje się dzieciom obraz szacownego starszego pana w czerwonym kubraczku który przynosi prezenty. Ciężka dola Mikołaja tej dekady. Gwiazdora, bo Gwiazdor rozdaje w Wielkopolsce.
I Marcin chciał zdjęcie z laseczkami. Ubolewał z powodu braku Laluni, ale jestem pewna, że jeszcze kiedyś uda mu się ją spotkać. Niech tylko wróci ciepło, to Lalunia pojawi się na poznańskim rynku.dopadłyśmy Starego Marycha. Kto by pomyślał, że brąz zimą jest taki zimny?! na tym samym pomniku prawie rok temu fotografowaliśmy się z Crissem :) ale ten czas leci...

Uch, ostatni zjazd przedgwiazdkowy zaliczam do udanych. Zimno, że trudno w ogóle cokolwiek powiedzieć i sympatycznie, że mimo szczękościsku pojawia się uśmiech. Święta za niecały tydzień a mnie gdzieś ich atmosfera powoli zaczyna dopadać. Są pomarańczka, mandarynki, pierniki, kapusta z grzybami gdzieś w pobliżu się czai i śnieg. Ten ostatni przede wszystkim. I mnóstwo miłych ludzi wokół. Tych miłych najbardziej mi ostatnio brakowało, w tym takim szarym przejściu ze złotej jesieni w białą zimę. Jest względnie.

This entry was posted on piątek, 18 grudnia 2009 and is filed under ,,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.

One Response to “ ”

Anonimowy pisze...

Wow! Amazing!! :D

(Cristián)