Śniegu.

Będziemy w kontakcie.

Taaak. przede mną 8 dni w Studzionkach.
 
 Więc ruszyłam dziś na spacer, żeby powoli wczuć się w śnieżny i mroźny klimat.
 
 Tu też jest sympatycznie, ale wszystko i tak na nic w obliczu gór, które nagle wyrosną nam za oknem i które przez 8 dni i nocy będą mamić nas swoją niezmierzoną i niewzruszoną potęgą.

A czas zleciał tak szybko. Jakby wczoraj Ewela zaczęła odliczanie od 50.

Pamiętam tą radość, wtedy w pizzeri, kiedy powiedziała mi, że jadę. Że w końcu zobaczę to, co do tej pory znałam tylko z opowieści. Fascynujących historii i rozmarzonych oczu opowiadających o tamtym miejscu.

I w końcu po tylu tygodniach oczekiwania przychodzi mi spakować torbę. Ale nie mogę...

Nie mogę się zmobilizować i ogarnąć wszystkiego raz a dobrze. Podchodzę do tego już od wczoraj i wciąż coś mnie odrywa. To musi przyjść samo. Impuls - pakuj sie, Maja. Zupełnie jakbym słyszała jego głos.

Kurcze, czuję, że to będzie przełomowy wyjazd. Taki, który zmieni coś na zawsze. Nie wiem, co to jest, ale czuje, że to coś dobrego.

a tak zmieniając temat - Zduny mi zasypało ;) i dopiero teraz, po tygodniu jakby nagle ktoś sobie przypomniał, że warto by było je odkopać jednak ;) Ja tam się nie gniewam, zdecydowanie ładniej wyglądały w takim zakłopotanym przykryciu, gdzie ludzie rozpaczliwie drążyli ścieżki w tunelu a dookoła hulał cudownie biały śnieg. 

Ale teraz jest szaro i ponuro. Ma to swój urok, ale wolę tą czystość pierwszego śniegu i ten spokój z którym płatki siadają na ramieniu...

Do zobaczenia za półtora tygodnia. Jadę przywitać góry :)

This entry was posted on piątek, 15 stycznia 2010 and is filed under ,,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.