Studzionek czar...

Takie widoki przywitały nas u podejścia na Studzionki.

Niedaleko dalej, pomiędzy kolejnymi kępkami drzew dało się wyrwać przyrodzie takie obrazy. To był ostatni dom, który mineliśmy. Przed nami około godziny wędrówki.

i spojrzenie za siebie... dzień się budzi.

ostatnie z tych, które nie zdążyły spaść

Ewelina na szlaku :> na pytanie "daleko jeszcze?" odpowiadała, "majkaaa, to dopiero 1/15 drogi" a ja już nie miałam siły...

Dopiero się wspinam, ale widoki są ekstra. Po godzinie wspinaczki pokazały się takie czary, że zmęczenie po 10 godzinach podróży i godzinie spaceru w górę nagle uciekły gdzieś.

Widok na Tatry od strony podejścia od Szlembarku, już prawie Studzionki:)

Dolina Ochotnicy. Zejście na dół ze Studzionek zajęło nam jakieś 40 minut. O dalszej drodze nie wspomnę, bo Ochotnica to najdłuższa w Polsce wieś (ponad 30km). To takie ciemne na środku to kościół ;} do obejrzenia w następnych notkach.

Przyczajone gdzieś przy drodze.

Oszadziałe, odrealnione. Martwe i piękne.

Pokój z widokiem na Tatry. Taaak. ;}

Krajobraz postapokaliptyczny.

W szarym polu, biały krzyż nie pamięta już kto pod nim śpi... Zdjęcie "żywcem" wyciągnięte z aparatu. Tak, takie zamarznięte "cosie" wystawały na każdym kroku z ziemi. Zupełnie jak w Dolinie Muminków. Hatifnatowie wersja zimowa. A drzewa... drzewa jak z lukru, z wosku, z porcelany?

na żywo wszystko prezentuje się lepiej.

Landszafciki.

Tatry widziane ze ścieżki gdzieś w Studzionkach.

Maluszki kładą się spać.

Dom państwa Chrobaków ma niesamowity klimat. Niezaprzeczalnie.

Kawałek Zakopanego. Szaro.

Stoiska z różnymi góralskimi gadżetami

i tu też.

I na Gubałówce ten domek mnie urzekł. Chyba najbardziej z całej podróży do Zakopanego.

Góralska chata

Widoczność z Gubałówki średnia, ale nie narzekaliśmy :}

pamiątkowe foto na tle. A chwile później gorąca czekolada.
W domu czekał na nas taki przyjemny widok :)

To dopiero pierwsza część zdjęć. Wspominam sobie, bo mi smutno i idzie sesja i ciężko generalnie. Dziś jeszcze nie będzie podsumowująco i opisująco wyjazd, bo za dużo się działo, żeby to tak szybko streścić. Teraz inne myśli w głowie. Nie potrafię się połapać. Potrzeba mi kogoś, kto mnie weźmie i sklei. Póki co jest Agatka, której dziękuję, i Ewela miała po 11 wpaść na kave, ale chyba jeszcze jej nie ma... zresztą.
ech.

This entry was posted on czwartek, 4 lutego 2010 and is filed under ,,,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.

2 Responses to “ ”

Cristián pisze...

wow! I'm shocked, this is really beautiful and awesome!

Anonimowy pisze...

parapapapapa i'm lovin' it! ;>

majka