W Dolinie Muminków.
Włóczykij łowi rybki. Rybka wyszła rozbrajająco i świetnie współpracowała ;))
Dała się złowić i pozowała do wszelkich podniebnych wariacji.
Niestety, wkrótce po tych zdjęciach zaginęła. Podejrzewam, że odpłynęła na kolejny plan zdjęciowy...
ale zanim to się stało, odpoczęła przy Włóczykiju. Porozmawiali chwilkę o życiu, śmierci, wodzie na marsie i innych takich i zniknęła.
Proszę zwrócić uwagę na misternie wykonany z zapałek most :> W tle majaczy drzewo wykonane z trzech kolorów gąbki kąpielowej barwionej zielonym tuszem.
Rilax, take it easy! czyli hit wyjazdu do Swarzędza pojawia się także w Włóczykijowych fluidach wczesno wakacyjnych. Tak właśnie smakują przed-wakacje. Jeszcze odrobinę zimno, ale już sielankowo.

a to już inna ryba. Co prawda nie tak atrakcyjna jak atrakcyjny Kazimierz, czy ryba-wpływa, ale róI nagle! (takie nagle zwykle przychodzą niespodziewanie i nagle). Nagle zrobiła się zima... na zamarzniętym strumyku zaczaił się dziwny cień i czekał...
I później po tym nagle pojawiła się Buka i uśmierciła Włóczykija i jego rybkę...
KONIEC.
Bakstejdż.
Przy realizacji zdjęć nie ucierpiała żadna rybka z pianki poliuretanowej, ani żaden Włóczykij z muliny. To wszystko co widzieliście na zdjęciach wyżej to doskonale wyszkoleni aktorzy, którym nie straszna żadna scena. Nawet ta z Buką, która jak dla mnie osobicie byłaby straszna. wrrr!

Przy budowie planu zdjęciowego dzielnie pomagała mi Ania :) To dzięki niej góry w Dolinie Muminków wyglądają jak Karkonosze, a w rzece pływają muszelki znad Bałtyku. A to wszystko w pokrywce od inspektora-gadżeta (mama mówiła, że to to takie coś, co sie w tym kwiatki hoduje).

Powyższe zdjęcia, a raczej tylko 3 z nich można było obejrzeć na wystawie krotoszyńskiego klubu BLENDA. Kto nie był niech żałuje, bo było fajnie :D ale i tak najfajniej było wracać na autobus. Chwiejnym od wernisażowego wina krokiem w towarzystwie Marcinka przemierzaliśmy krotoszyński rynek rozmawiając o sprawach ważkich i tych mniej ważkich. Obiecałam Rogalowi, że umieszczę tu jedną z jego teorii nt. Boga.
Umieszczam.
Bóg jest jak pizza.
nie pytajcie. To jesteśmy w stanie zrozumieć tylko my w powystawową noc...

This entry was posted on środa, 7 kwietnia 2010 and is filed under ,,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.

5 Responses to “ ”

Rogal pisze...

Tak dokładnie Bóg jest jak Pizza

Cristián pisze...

amazing :)

Tomek pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Tomek pisze...

Piękny bajkowy klimat. Zaraz wracają wspomnienia dziecięcych lat. Co prawda opowieść kończy się w dość dramatyczny sposób ale może autor zostawił sobie jakąś furtkę do zrobienia następnego odcinka :-)

Anonimowy pisze...

przecudowny włoczykij
uwielbiam Cię!


coma vel mery