Aniołki Pudzianki.
Majkowe studio nagrań vol. 2
Aniołki możecie pamiętać z przed Studzionkowego setu. Było to takie dosyć spontaniczne zlecenie na prezent-gadżet dla gości z Niemiec. Głównych dyrektorów Mahle ze Stuttgartu. Możnaby pomyśleć, że będą sztywni i wyniośli, a tak naprawdę to całkiem sympatyczne goście były :)
Aniołki początkowo nie prezentowały się zbyt atrakcyjnie. Zółte, koślawe i bez włosów. Już byłam bliska porzucenia ich na rzecz drzewek szczęścia, kiedy nagle w ręce wpadło mi kilka tubek akryli.
No i się zaczęło. To u mnie normalne, że jak dostane w ręce farby i pędzle to wpadam w trans.
A tu wcześniej wspominane "pudziankowe" ręce. Że niby ogromne! Pff!
Ojej no ja wiem, że wyraz twarzy jakiś taki dziwny, ale w ostatecznym rozrachunku całkiem sympatyczny.
i pudziankowe stópki. Tak jakoś spodobały mi się takie ogromno-ręko-nogie aniołki.
Wymalowany aniołek. Zaszalałam i zrobiłam im manikjuur i pedikjuur. Twarzowy różowy, no nie? :P
Czekają na zaperukowanie. Ale zanim to nastąpi musiałam polokować mulinę, a to trochę czasu zajmuje mimo wszystko.
Te loczki najbardziej mi tu pasowały. Anielski spokój i uśmiech.
i czerwone paznokcie :D
Może to i głupio się tak zachwycać, ale się zachwycam :}
I przymocowany do kartonu, zafoliowany, zarafiowany i gotowy do odlotu...
aż szkoda było mi się z nimi rozstawać.
Spędziłam nad nimi z dobre pół tygodnia. Tzn one same sobie spędziły, bo najpierw trzeba było je ulepić, później sobie schły, później o nich zapomniałam, później wzięłam je na świetlice, później wróciły do domu i znów zapomniałam o nich a później kiedy dorwałam farby, to już nie chciałam ich puścić... ale cóż.
Jak mus, to mus.

W przygotowaniach dwa kolejne anioły :) Dla Kruczka i dla Kamili.
Aż śmiać mi się chce, bo znów to robię. Znów zajmuję się wszystkim byle tylko nie uczyć się do sesji, ech ;)
za dwa tygodnie moralność.

This entry was posted on poniedziałek, 31 maja 2010 and is filed under ,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.