Wiatraczkowo-zimowo

All we are is dust in the wind...

Dust in the wind...

Tak się boję, o siebie, że zostanę sam, o swój psychiczny stan... (Dareczku, mój drogi, tekst ten, o który tak mi wyrzutowywujesz na gadu-gadu pochodzi z najnowszej piosenki happysadu. Niekoniecznie musi się on tyczyć mnie, no nie? Pewnie tego nie zrozumiesz, bo to ma trochę głębsze znaczenie niż kilka literek, ale tu chodzi o wiatraki. Tak. Śmiejesz się pewnie. "co? o wiatraki? łoc de fak?" a tak, o wiatraki. Bo wiesz, kiedy jeszcze byłam w takim jednym klubie to przyświecała nam idea, aby ratować to, co zabiera ze sobą czas i ludzie. A że wiatraki powoli znikają z naszego otoczenia, to właśnie do nich o nich i w ogóle, zresztą co ja Ci się tłumacze. Każdemu zwykle pozostawiam dowolność interpretacji, tutaj trochę pomagam ;))

Bo tyle się znam ile z ust twych usłyszę, ile oblicze sam z czarnych plam w życiorysie...

trzy.
Taka mała seryjka. Chodziła za mną już od dawna. Te figurki ulepiłam już jakiś czas temu. Ładnych parę lat temu. 3-4? Jak jeszcze chodziłam na kółko wiatrakowe, Arek, pamiętasz? Zaangażowałam się w to, w to wszystko. A teraz przychodzi nam się żegnać. Powiedzieć sobie "powodzenia, tam daleko, gdziekolwiek", i żyć dalej jak dotychczas.
Niech będzie, te wiatraczki dedykuje Tobie, cobyś mógł sobie czasem przypomnieć o czasie spędzonym w Zdunach na rozmowach o wiatrakach i nie tylko :)