Jak dorosnę, zagram u Łolta Disneja.
Prezencję mam niezłą, jak na te lata i porę roku.
Profil też mam całkiem całkiem.
No bo wiesz, jak to jest tu u was na wsi. Się je, się pije, pali, śpi, czasami wpadnie ktoś w odwiedziny. Rzadko, ale się zdarzy. I tak sobie siedzę i uśmiecham się do życia, bo co mi zostało? Obiecali, że się odezwą. Czuję, że ściemniali, ten cfaniak; Miki, wygryzł wszystkich. Lajsnął se rękawiczki co to w ultrafiolecie świecą i myśli, że jest gość. Szkoda tylko, że połowa świata tak myśli. Niech umiera globalizacja.


kilka słów o myszowatej sesji.
Nie mam pojęcia, co to za zwierz, ale zahaczył mnie jak szłyśmy sobie z Natalioną i zaczął opowiadać tą swoją historię. Nigdy więcej sesji z takimi sztywniakami ;))

This entry was posted on niedziela, 2 grudnia 2007 and is filed under ,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.