Archive for sierpnia 2011

Licencja(t) na zabijanie.

No Comments »

Licencja(t) na zabijanie.
projektami 'graficznymi' oczywiście jak na kulturoznawców przystało.
Chwila złapania natchnienia w przyszkolnym cmentarzu. Tzn bliskość cmentarza nie ma nic wspólnego ze szkołą. Po prostu on tam jest i ona tam jest. Ale nie wpływają na siebie znacząco, poza tym, że jak wszystkie ławki dookoła są zajęte to w przycmentarzowym parku są wolne.
Czas na metamorfozę.
Metamorfoza - completed.
Aga nadzoruje, czy wszystko idzie zgodnie z planem - idzie.
Ja pikole, zdałyśmy!
Olga postanowiła wykorzystać świeżo zdobytą licencje.
pamiątkowa 'focia' po wszystkim.
I biedna Karolina zestresowana jak nigdy. W sumie też by mnie nerwica brała, gdybym musiała wysłuchiwać szczebiotu wszystkich którzy weszli i zdali a sama mieć wszystko przed sobą.
Emocje powinny opaść, ale nie opadły, tylko nosiły nas pół metra nad ziemią (tzn kogo nosiły, tego nosiły. Mnie szarpało przed wejściem na egzamin, więc zdążyłam się już uspokoić:->)

dalszej części obrządku świątecznego pozwolę sobie nie publikować, dla dobra potomnych i w ogóle.
To był zabawny dzień. Z kupowaniem klapków przez pół godziny, wybieraniem kwiatów które lepsze, ruskimi szampanami, strzelaniem korkami, ojcem chrzestnym w Jarocinie i setką innych śmiesznych spraw.
Lubię lipiec.

No Comments »

W południe lata na krańcu świata...
***
***
***
na szybciora, mały spacerek fotograficzny.
Wrzesień idzie.
Praga idzie.
wszystko idzie. że tak sobie bezczelnie sparafrazuje Wielkiego Myśliciela.

No Comments »

Huba i Holina.
czyli opowieść drogi.
Ostatni etap drogi. Ostatni widok na Tatry (ktore tutaj słabo widać) przy podejściu na Studzionki od Szlembarku. Nie powiem gdzie nam nogi wchodziły po 5 godzinach asfaltowego spaceru. Widoki były przepiękne i wynagrodziły nam nasze cierpienie :-)
Wypas nad zalewem Czorsztyńskim. Zawsze, kiedy przechodzę koło takich 'luźnych' krów, boję się, że zaczną za nami biec, jak te w zeszłym roku. Można to podciągnąć pod fobie? krowo-luźno-biegaczo-fobia? z pewnością. Kto nigdy nie był goniony przez krowy - nie zrozumie...
Zalew Czorsztyński i gdzieś daleko w tle widać Pieniny :) widok z Dębna
podejście od Szlembarku.
kapliczka na zakręcie w Szlembarku. Zawsze kiedy tam jeździliśmy było 'Szlembark, Szlembark' i kościółek i podjazd pod górę, gdzie czekał wuja Waldek z wozem zaprzężonym w konia. Nie wiem, jak wyobrażałam sobie Szlembark, ale na pewno nie tak. Rozwlekły, z wieloma uliczkami (przejściami) pomiędzy domami, z kilkudziesięcioma zakrętami, gospodarstwami i ujadającymi psami. Asfalt, muczenie krów i jeden sklep na trasie. Na dodatek trafiliśmy na początek 2 godzinnej przerwy... załamka. Aż tu nagle drzwi się otwierają, a ze sklepu wychodzi pani i mówi, że właściwie to już zamknęła, ale jeśli tak bardzo bardzo bardzo chcemy, to ona może nas obsłużyć ^^ nie powiem, że spadła nam z nieba, bo stamtąd lał się tylko żar, ale klimatyzowany, dobrze zaopatrzony sklepik też nam styknął ;-)
Huba. A właściwie zejście do Huby. Stamtąd przydreptali do nas Adrian z kumplem (górale niskopienni - do zapamiętania;)
I nasza dzielna drużyna RR, z Justyną Kowalczyk w postaci Pucia.
a to już droga na Holinę.
Ponownie żar lał się z nieba, a żeby było zabawniej - zapomniałam wziąć czekolady :(
i punkt kulminacyjny całej wyprawy - Bacówka na Holinie. I weź tu dzieciakom tłumacz, że to jedyna atrakcja po 2 godzinach marszu? :D w sumie bardziej cieszyli się ze sklepu na Ustrzyku i burzy, która spod tego sklepu w trybie błyskawicznym nas wygoniła. Fajne było przeprawianie się przez strumyk po kamieniach, bo mostek zerwało. Nie fajne było podchodzenie z Ustrzyku na Studzionki. Uch...
PS. Żmije zygzakowate nie stanowią problemu dla 15 osobowej grupy małych bawołów.

No Comments »

'Edy tak koło chaupy.'
to zapamiętałam najbardziej i powtarzam najczęściej ^^
Monika Ch. moja ulubiona górolka. Studzionkowa.
przy tych takich hehuakach na siano.
Monia na wietrze.
znów przy hehuakach.
I z głową w chmurach. A raczej z całymi Studzionkami w chmurach.
i znów chmura.
Jak Monia zrobi nostalgie, to nie ma wuja we wsi ^^
i korzystając z okazji sama przyodziałam tradycyjny góralski strój. Brakuje tylko słońca, warkoczyków i górola w kierpcach:P

Podchodzę do tych Studzionkowych zdjęć po raz kolejny. Jest ich jeszcze sporo w zanadrzu, ale nie będę Was podle truć tylko i wyłącznie górami, choć nimi mogłabym w nieskończoność ;-)
Kto był, ten zrozumie.

1 Comment »

Dni Zdun 2011. Za Zu Zi
oj, czerwiec już dawno za nami, ale wspomnienia pokoncertowe jak najbardziej aktualne:)
Saksofon
pół sceny.
scena plus ludzie, których nie widać :-)
bose stopy na detalu.
dużo kabli na detalu.
Kordyan w planie amerykańskim.
Przyczajony Rogal
Kamera kamerzysty Dawida.
Noga Kordyana na efekcie gitarowym?

mega szybciutka i króciutka wrzutka foteczek z koncerciku zespoliku Za Zu Zi na dzionkach Zdunków. Jejku jejku, ależ ja mam mega skapunie. Po całych wakacyjkach przypominam sobie o tamtych koncercikach.

Dobra, ogarniaj się.
Koncert bardzo sympatyczny, zespół także, szkoda tylko, że ludzie średnio dopisali. Ale to już tradycja ;-)
Ale mieszam z chronologią. Koncert z czerwca. Studzionki z lipca, wkrótce jeszcze nieco z innych miesięcy, coby nie było zbyt nudno :)

2 Comments »

Szklane domy.
Co prawda nie koniecznie te, o których marzył i śnił Wokulski, ale te także są ze szkła.
work in progress. Szklanki, literatki, kieliszki z markerowym z grubsza szkicem.
Diamentowe wiertła, parę innych bajerków i grawerujemy.
Z niezmytymi czarnymi konturami. Dom z placu Kościuszki.
Skończone. Jeszcze 5 takich i zamówienie kompletne.
Zdrówko!
wspominałam już o spartańskich warunkach pracy? ;-)
a tu do kompletu kościół 'Pogrzebowy', ratusz i kościół pw. Jana Chrzciciela w Zdunach

wyżej wymienione dostępne na Kiermaszu rękodzielniczym na Pograniczu Kultur w tą sobotę. Ul. Łacnowa, Zduny. Startujemy o 14 :-)
Prócz szklanek czekają jeszcze wycinanki, malowanki, biżuteria, Turbixony i wieeele innych :-)

Zapraszam!

No Comments »

Uciekaj serce moje...
do Studzionek. Bo tam mi dobrze.
co jakiś czas wracam tam i ciągle mi mało.
I chociaż niewiele się zmienia, to i tak nie mogę się napatrzeć. Na zapas.
Latem ciężko zobaczyć takie widoki. Któregoś dnia się po prostu udało :)
***
Święto Gorców
Studzionkowa Babcia Ania, niekwestionowana gwiazda tegorocznego Święta Gorców :-)
Energią i siłą zawstydziłaby niejednego młodziaka.
Nie wygląda na swoje ponad 70lat. I jak piknie klnie po góralsku ^^
Kapela w tradycyjnym góralskim stroju.
plenerowe zajęcia z grafiki. Fajny pomysł na prosty i ciekawy gadżet :-)
Na skrzypkach pan grał.
a pani tak subtelnie.
ech, sielanka.
i mały bakstejdż z 'góralskiej' sesji. Chciałam 'focie' koło tego drzewa, mając nadzieję, że jest mniejsze. Nie było.
więcej za chwil kilka :)