Wielkanoc.

Kartki czas zacząć. Robić. Na świetlicy, bo w domu mi się nie chce ;)
Krok po kroku (pierwsze kroki z ołówkiem i konturami pominęłam, bo najzwyczajniej na świecie zapomniałam 'udokumentować' tenże etap:P)
Pożółcone kurczaki.
W sumie chyba koniec prac nad ów kartką.
I materiały użyte przy tworzeniu kartki. Żadna kredka nie ucierpiała podczas realizacji. Taka sfetaśność kurczaków zainspirowana niedzielną (ale z dawien dawna - ostatni weekend marca) kolacją przy świecach na Kręgielni. Kolacja pamiętna ze względu na spalony paznokieć i perfidny bombel przez półtora tygodnia, a także obecność Kruczka i Sylwii. W wielu kwestiach przełomowy weekend.
Królik od dupy strony. Tzn od przodu ale krok po kroku od tyłu.
Poprawione markerem. Czeka na wymazanie konturów.
Ołówkowy szkic.
Biała kartka. Czasem chciałoby się, żeby ludzie, których spotykamy byli białymi kartkami, które dopiero my zapisujemy. Bez brzydkich gryzmołów z przeszłości. Niestety teraźniejszość jest mocno warunkowana przeszłością. Chociaż w niektórych przypadkach może i dobrze?

This entry was posted on wtorek, 19 kwietnia 2011 and is filed under ,,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.