Archive for lutego 2008

No Comments »


"Mord w supermarkecie!"
Drzwi automatyczne otwierały się automatycznie. Halę sklepową wypełniał pospolity gwar dziesiątek spacerujących między alejkami ludzi. Kolejna leniwa środa, pomyślał doktor He-hu-eł-o. Godzina 17.53. krótki spacer między stoiskami z zabawkami, slalom pomiędzy raczkującymi dziećmi które z uporem maniaka nawadniały posadzkę w sklepie (metodą paszczową, nowatorsko,). Rzut okiem w przedział z kawami. Jakieś stare małżeństwo przyglądało się granatowemu Jakobsowi z odległości jakichś 20cm. Swoje uwagi wyrażali nad wyraz głośno (nie będe ich tu przytaczać, bo nie w tym rzecz;). Spokój. Ponad głowami tych wszystkich ludzi, dla których supermarkety są niekiedy jedyną rozrywką w życiu, wybijając się nad dźwięki szalonej muzyki z gatunku "w tym momencie powinieneś zatkać uszy", płynęła cisza. Wyobrażasz sobie, jak ona tak płynie? Takim spokojem, taką sielanką płynie, wirując w powietrzu swoimi mackami omamia, delikatnie ale stanowczo drąży korytarzyki w Twojej głowie... Obserwowała wszystko z góry i miała wszystko w nosie. Koło spożywki zaszumiało. Cisza zadrżała w oczekiwaniu. Dźwięk rozbijanego słoika rozdarł ją do kresu jestestwa (osz, ale teraz pojechałam po bandzie:D) I spadła na półki, rozstrzaskując się na miliony kawałków. Doktor He-hu-eł-o podskoczył z podniecenia usłyszawszy krzyk rozpaczy mordowanego słoika. Sprawcy nie było już na miejscu. Kilku przechodniów przystanęło na chwilę i z głupimi minami przyglądało się zbrodni. Doktor He-hu-eł-o pochylił się ostrożnie nad "zwłokami". I wtedy zrozumiał. "Nieeeee!!!1!11!!!1jeden" krzyknął zrozpaczony. Pod jego stopami leżał martwy słoik dżemu. Truskawkowego. Drzwi automatyczne wciąż otwierały się automatycznie.









Staroć przeokrutny i dziwny, ale mój.
A teraz zagadka:

Dlaczego dzwon głośny?
odpowiedź:
Bo w środku jest pusty.

I kolejna zagadka, albo raczej sentencja:
Najgłośniej krzyczy ten, kto nie ma nic do powiedzenia.

Wiedzieliście?

Apropo ostatniego wpisu dotyczącego koncertu Pustek:
Jestem niesamowicie zadowolona z tego, że było nas tam tak mało. Nie zrozumie klimatu takich imprez ten, kto nigdy ich nie uświadczył. Być może co niektórzy wolą wielki szoł, duży tłum i mega zajebiste emocje. A tutaj popatrz, chyba nie o to chodzi. Może myślę złymi kategoriami i może to jest żałosne, ale dla mnie (podkreślam) dla mnie najważniejsza jest rozmowa z artystami po koncercie. Swego rodzaju dopełnienie tego, co przez półtorej godziny starali się przekazać ze sceny. Tak. To jest taka weryfikacja tego, co przekazywali muzyką. Skonfrontowanie tego z półgodzinną rzeczywistością pokoncertową. Wbrew pozorom, wiele można się dowiedzieć w tym czasie.

Na 7 marca umówiony wywiad z Muchami. Już się nie mogę doczekać:>

I uwaga, cytat z Bronsona, aktualny na nie wiem (tak w klimacie dzisiejszych zagadek).

a wiesz co mnie obchodzi zdanie innych? mała podpowiedź - ...
... nic.
WRACAM.

No Comments »

Pustki na PUSTKACH.

W miniony piątek w krotoszyńskiej Rozchulantynie odbył sie koncert formacji PUSTKI. Muzyka prezentowana przez czworo młodych ludzi z podwarszawskiego Ostrówka jest porównywana z muzyką The Stooges, MC 5, czy The Velvet Underground. Gitarowe kawałki z chwytliwymi tekstami i retro brzmieniem elektryzowały zgromadzoną publiczność. Mimo iż Krotoszynianie nie dopisali i kilka miejsc przy stolikach zostało pustych, to ciepło i entuzjazm z jakim przyjęli muzyków wystarczyłoby do natchnienia kolejnych 10 zespołów! Skupienie i zasłuchanie publiczności połączone z muzyką, która cały czas zaskakiwała to zmianami rytmu, a tu znów różnorodnością brzmień i wokalami wytworzyły niesamowity klimat, który można osiągnąć tylko i wyłącznie na takich kameralnych koncertach. Repertuar Pustek pochodził po trochu z każdej dotychczas wydanej płyty, nie zabrakło także nowości. Co ciekawe, to właśnie w Rozchuli miała miejsce premiera "na żywo" jednego z ich najnowszych kawałków, minimalistycznej, cieplej ballady, utrzymanej w klimacie Velvet Underground. W wywiadzie dla Rzeczy zdradzili, że koncerty grane dla tak małej publiczności zdecydowanie bardziej zapadają w pamięć, bo mają w sobie ten niesamowity klimat i możliwość bezpośredniego kontaktu z publicznością. "Nie potrzeba mikrofonu, żeby porozmawiać z ludźmi. Czułam, że ludzie słuchali i to było super - przyznaje Basia, wokalistka. -Wczoraj mieliśmy koncert w Łodzi, przyszło ponad 150 osób i nie potrafiłam znaleść kontaktu z tak wielką grupa ludzi, w przeciwieństwie do krotoszyńskiej publiczności! Z dzisiejszego koncertu pamiętam 3/4 twarzy! Czuje jakbym śpiewała do każdego z osobna! I to jest to!" Zapytani o to, czy są gotowi do ogólnopolskiego sukcesu zgodnie stwierdzili, "że i owszem, gotowi są", ale nie wszyscy tego chcą. "Ważne, że zagraliśmy koncert i jesteśmy z tego zadowoleni. W tym momencie to jest dla mnie najważniejsze" - mówi Radek, frontman. Z kolei Basia stanowczo stwierdziła, "że jeżeli takimi koncertami mieliby osiągnąć ogólnopolski sukces to będzie szczęśliwa". Wbrew nazwie, zespół Pustki swoimi piosenkami prezentuje całkiem ciekawy punkt widzenia na świat. Koncert połączony z rozmową daje nam piękny obraz tej formacji. Szalenie sympatyczni ludzie i niepospolita, ciekawa muzyka. Czego więcej chcieć?




Ogólnie koncert strasznie mi się podobał. Być może w niedalekiej przyszłości spiszę i wrzucę tu dokładniejszy wywiad z nimi, bo to, co macie tam wyżej, to to krótka notka prasowa do gazety.

Ech, jakiś nowy desperat próbuje popsuć mi humor dowartościowując się w dosyć specyficzny sposób ;)
Jeżu, ludzie, jak ja was lubie w tej waszej ułomności ;)

2 Comments »

Kavenawe reaktywacja + Pan Antonii i Prekrasne Letadlo.

Ostatnie dni obfitowały w dosyć dziwne wydarzenia. Seria dziwnych komentarzy, jadowicie kąsających wszystko, co dzieje się nie po myśli autora, mały podstęp z zamknięciem Kavenawe, i ostateczna bitwa i zdemaskowanie.
Naprawdę miło zaskoczył mnie Wasz odzew. "Troska" o los kavenawe doprawdy rozczula :) Nie spodziewałam się, że tyle osób rzuca okiem na tego bloga i na te moje wypociny. Może jest w tym jakiś sens? Tak, chciałam Wam wszystkim podziękować! Najbardziej jednak, zdumiał mnie fakt, że o przyszłość kave. pytały mnie osoby, których w życiu bym o to nie posądziła, tym bardziej się ciesze! Dzięki Wam, wiem, że mam dla kogo pisać :)
Oczywiście, że należą Wam się słowa wyjaśnienia. Otóż daawno daaawno temu, żył sobie pewien... Zresztą wybaczcie, ale to jest sprawa między mną, a Kovacem i nie chcę publicznie prać tych brudów. Kto jest zainteresowany, albo zestresowany - zapraszam na http://bluzgacz.blogspot.com żywy pomnik ludzkiej zawiści i zajadłości. Można sobie pobluzgać i się trochę "wyżyć", ale bez nazwisk proszę, coby nie naruszać ustawy o ochronie danych czy coś tam.
Jak ta sytuacja wpłynęła na mnie? Czy się ciesze? a niby z czego? Z tego, że muszę przyznać Darkowi racje, kiedy mówił jak to się skończy? Z tego, że tak naprawdę, wszystko, co działo się między mną a K. na przestrzeni tych kilku miesięcy było wielką ściemą? że zaufałam komuś, komu nie powinnam? Czy mam mu to za złe? Nie, bo już taka jego natura. Nie, bo to nie jest kwestia zła/nie zła, tu chodzi bardziej o lojalność, szczerość i takie tam inne, może kiedyś zrozumiesz czym są te wartości. Czy jestem rozczarowana? Może trochę. Bo po tych wszystkich próbach pomocy mu w różnych sprawach i sytuacjach otrzymuję takie słowa podziękowania. W porządku. I to rozumiem.

Szkoda tylko, że Ty nigdy tego nie zrozumiesz.

W ramach mojego podziękowania Wam, za wszystko, nasz film.
Pan Antonii i Prekrasne Letadlo.

w niedalekiej przyszłości wrzuce na jutuba w lepszej jakości. Tutaj widze, trochę dźwięk ucieka. Poprawię.
Enjoj.

2 Comments »

Zdrowe zdjęcia, naturalnie!
Wróbelek Elemelek :}
Sroczka zielonooczka.
Żółte tulipany.
Morskie wodorosty.
Zielony mosteczek.
Czarniutka porzeczunia.
Kryty basenik.

Takie moje zdrobnieniowe szaleństwo dziś. Bo pada deszcz, bo mam parasol tylko dla siebie, bo jestem perfidna i inne epitety i jest zupełnie normalnie jak na tą porę roku. Albo nie do końca normalnie, nie popadajcie w zachwyt. jest jak powinno być.
Przyszedł luty - w nosie gluty.
czyli przysłowie z cyklu moich wymyślonych. o.

1 Comment »

Zaraz zacznie się tysiąc świateł, zaraz zacznie się biała noc...
Może zdążysz to zobaczyć...
...jak płonie górny taras...
zaraz zacznie się tysiąc świateł...
Teraz dzwonię do siebie sam...


Za tydzień i trochę w krotoszyńskiej Rozchulantynie koncert Pustków :) w związku z tym, zebrało mi się dzisiaj na stary odsłuch. Albo inaczej :} Po wczorajszej późnowieczornej rozmowie z Agatką zebrało mi się na przesłuchanie płyt od niej. I nie wiem, czy to było dobre posunięcie. Bo chodzę i śpiewam. Ja tam na tym nie cierpię, ale moje otoczenie i owszem.
"Płonie, juz płonie, górny taraaaas."

Dziękuję za uwagę.

No Comments »

I know baby what you want... :>
I know baby what you feeling...
Zatańczymy jak owady
Przy zakurzonej żarówce
Najlepiej na obcasach i po dużej wódce

Tam gdzie kończy się ściana z podłogą, trwa chory dialog dwóch granicznych miast...
Tylko nie za daleko
Bo jest zimny wtorek wieczór
Trochę wieje, śnieg topnieje w rękawiczkach dzieciom

Zatańczymy jak owady
Przy zakurzonej żarówce
Najlepiej na obcasach i po dużej wódce
Ekstramocne załóż to, w niebieskim Ci do twarzy...
Wyszliśmy zza pieca na mróz...


Przedwczorajsza sesja na działkach. W rolach głównych Nataliona ;) Czuć wiosnę w powietrzu. Cieszy mnie to. Bardzo. A nawet bardziej. Narazie tyle, zaś za moment rozpiszę się trochę więcej. O.

8 Comments »

Nothing lasts forever.
Nie mam dziś pomysłu na jakiś super-kul wyszukany opis. Mundasowa w watolinie. :>
Look behind you...
Powiedzieć to samo, to cofnąć się, czy stanąć?
I zmiana oświetlenia i stylistyki. Jeżeli dopatrzyliście się wyżej jakiejkolwiek :)
"a w ryj byś kcioł?" czyli takie sesyjne monologi. No i ja ze zmartwionym motylem.
Uuu, wydawało mi się, czy widziałam Kotecka? wydawało mi sie ;)
Ha. Bo ja ciągle gadam. a nawet jeśli nie gadam, to pisze. Nawet na zdjęciu widać, że gadane:P
Darek, nie życzyłeś sobie zdjęć na blogu, ale to mi się wyjątkowo podoba, więc wrzucam:} EDIT:Zdjęcie ciągle będzie tu widnieć, ale w wersji ocenzurowanej. Pasuje, he?
I tym samym chciałam Wam, Mundasowej i Darkowi podziękować za to szalone popołudnie utaplane w watolinie i obrzucone cebulą z kebaba.

Powoli zaczyna się wszystko układać, zaczynam rozumieć, że to życie jest dla nas... Pewnie za parę chwil Darek zarzuci mi, że po *uj wstawiam tutaj teksty piosenek? Proste. po to, że odpowiadają mojemu nastrojowi. ot co. Bo błądzić, to szukać drogi. Szkoda, że w momencie, kiedy cała sytuacja zaczyna się klarować, nasze drogi musza się rozejść. Jeśli nie dziś, to jutro. Tak. Z*trytytyt* metafizyka. Możecie się dopatrywać głębszego sensu. Dla każdego coś miłego, wedle uznania.
Pierwszy tydzień ferii za nami. Podsumowanie?
niedziela - niesamowita studniówka (się nie rozpisuje, bo eseje by można na ten temat pisać;)
poniedziałek - chore poprawiny :D okraszone 6 odciskami na stopach.
wtorek - błogie lenistwo od rana do wieczora.
środa - 3. Boże narodzenie w tym roku - odbiór moich żółtych papiurów (prawo jazdy;)
czwartek - od 12 do 19 u Mundasa z Darkiem na sesji :}
piątek - ej, to dziś;) powrót Syna Marnotrawnego. Dziewiczy lot do Krotoszyna. Parasol w biedronki. Dwusieczna Tyka. eh. za 2 tygodnie koncert Pustków w Rozchuli.

Mówcie co chcecie. życie kipi od fenoloftaleiny :}