Archive for kwietnia 2011

Piotrek

2 Comments »

Piotrek
Najbardziej kudłaty model z którym współpracowałam :}
przy okazji najwyższy z dotychczasowych i bardzo sympatyczny :)
za-stadionowy las był tego popołudnia całkiem fajnie oświetlony.
Taką przyjemną miejscówkę wyhaczyliśmy. Z podgrzewanymi fotelami i mnóstwem innych atrakcji.
Las ponownie. Albo raczej skraj lasu.
w potrzasku.
i w lesie. Klimatem przypomina mi nieco Frodo Bagginsa - ulubionego mojego hobbita ;)

Przedświątecznie. Pogoda dopisała. Piotrek dopisał, mój pomocnik-siostra także dopisała. Wszystko wydawało się grać jak w orkiestrze :)
Krótki spacer fotograficzny. Bez większego planu i 'zamysłu'. Na rozruszanie. Dla mnie po 'ludziowym-portretowym' przestoju i dla Piotrka na oswojenie się z obiektywem.

Jestem zadowolona z efektów i czekam na powtórkę :)

uff, po świętach. Żyjemy.

1 Comment »

Wesołych świąt!
Kurak zakupiony przypadkiem. Kurak, a raczej gangsta-kurak robi postrach na dzielni dzwoniąc swym łańcuchem podczas kontrolowania rewiru.
Baranek z masła bez głowy i z urwaną dupą. Niestety. Nie wyszedł mi. Wiem, że robienie baranków to filozofia żadna, ale robiony w przerwie między bolidem a toyotą po prostu stracił głowę.
Gotowe jajo. Zdjęcie z telefonu, na specjalne siostrzane zamówienie :->
work in progress :)
prawie skupienie :->
kolejka do malowania.
jajko od nieszczęśliwej kury :(
ziemniaki i marchewka nie wyraziły zdania w kwestii zadowolenia lub też nie.
Ani kiełbasa nie wyraziła.
skończone pisanki. Akwarele, biały tusz kreślarski i pędzelki z włosia syntetycznego plus jeden z wiewiórki.
Podczas produkcji pisanek nie ucierpiało żadne jajko.
Jestem zadowolona z popołudniowego przygotowania świątecznego. Nie wiem w jaki sposób 'powinno się' malować jajka, ani jakie motywy powinny przeważać na pisankach. I mnie są to auta i aparat. Na innych są jakieś nieudane kwiatki i Ani napis uzupełniający jajo-bolid Kubicy. Święta to czas radości i taki też był dzisiejszy dzień. Ciepły, słoneczny, z leniwym klimatem nadchodzącego lata. Wieczór z kolei bogaty w nagłe zwroty akcji i nieoczekiwane sytuacje.
Oczy zwierzyny i węglo-ludy pozostaną w mej pamięci już chyba na zawsze... :>

Wesołych, spokojnych, rodzinnych i lekkostrawnych świąt. Odpoczynku od problemów i zmartwień. Wszystkiego dobrego!

No Comments »

Amerykanie w Ceramie
A właściwie to jeden Amerykanin i nie tylko w Ceramie, bo w wielu szkołach krotoszyńskich był gościem.
Pierwszy dzień w polskiej szkole był dla Douglasa ciężkim szokiem... no dobra, żartuję sobie. Poza tym, że tam mówią po angielsku a tu po polsku, Douglas nie zauważył większej różnicy :-) Co prawda w polskich szkołach wszyscy podniecają się jedną wypaśną, e-tablicą, podczas gdy tam są one w każdej klasie jako standard. Cóż:)
Pomimo różnic kulturowych gra w Kamień papier nożyczki jest ponad podziałami a jej reguły są jasne dla wszystkich :)
Douglas to bardzo sympatyczny gość. Z każdym potrafił się jakoś dogadać i na dodatek umie składać zwierzątka z balonów!
Poza szkolnymi obowiązkami miał także czas na chwilę relaksu. Chwile te wykorzystaliśmy do maksimum, aby pokazać mu dorobek polskiej kultury regionalnej. Tutaj Kaflarnia w Zdunach. Dawno tam nie byłam, a jednak pamiętam niemal każdy kąt :-)
Douglas z zamiłowania rzeźbi, więc możliwość własnoręcznego wykonania kafla była dla niego wyjątkowym uśmiechem losu :) W sumie to tyle, ze Zdun. Na kręgielni nie wiedzieć czemu pozamiatałam i Waldka i Douglasa, chociaż na co dzień idzie mi tragicznie :-> no i chwila wytchnienia w kawiarni i dalej do pracy.
W tym gimnazjum imienia Mikołaja Kopernika jest dziwnie :> Mikołaj straszy z każdej szkolnej ściany w ilości milion pięćset. Tutaj taki pozytywny Douglasowy akcent czyli rozdawanie amerykańskich cukierków za uczestnictwo w zajęciach. Swoją drogą okropnie słodkie te cukierki.
Zajęcia w gimnazjum nr 4.
Cukierasy w biedronce :-)
I ostateczny test umiejętności. Konkurs odbył się w Ceramie.

Nie będę zagłębiać się w merytoryczne wartości tej dwutygodniowej wyprawy. Douglas Wilson przyleciał z Chicago na wymianę. Dwa tygodnie spędzone na 'śledzeniu' jego nauczycielskich poczynań na obczyźnie to za krótki czas, żeby kogoś poznać. Nie mniej jednak Douglas pozostawił po sobie bardzo miłe wrażenie. Swój chłop, pomimo że z Ameryki. Dużo się wydarzyło podczas tych dwóch tygodni, aż trudno sobie teraz wszystko przypomnieć.
Dziwne uczucie wiedzieć, że nigdy więcej się kogoś nie zobaczy... Z drugiej strony - nigdy nie mów nigdy ;)

No Comments »

Wielkanoc.

Kartki czas zacząć. Robić. Na świetlicy, bo w domu mi się nie chce ;)
Krok po kroku (pierwsze kroki z ołówkiem i konturami pominęłam, bo najzwyczajniej na świecie zapomniałam 'udokumentować' tenże etap:P)
Pożółcone kurczaki.
W sumie chyba koniec prac nad ów kartką.
I materiały użyte przy tworzeniu kartki. Żadna kredka nie ucierpiała podczas realizacji. Taka sfetaśność kurczaków zainspirowana niedzielną (ale z dawien dawna - ostatni weekend marca) kolacją przy świecach na Kręgielni. Kolacja pamiętna ze względu na spalony paznokieć i perfidny bombel przez półtora tygodnia, a także obecność Kruczka i Sylwii. W wielu kwestiach przełomowy weekend.
Królik od dupy strony. Tzn od przodu ale krok po kroku od tyłu.
Poprawione markerem. Czeka na wymazanie konturów.
Ołówkowy szkic.
Biała kartka. Czasem chciałoby się, żeby ludzie, których spotykamy byli białymi kartkami, które dopiero my zapisujemy. Bez brzydkich gryzmołów z przeszłości. Niestety teraźniejszość jest mocno warunkowana przeszłością. Chociaż w niektórych przypadkach może i dobrze?

No Comments »

Szpak Marceli

Natalia mówiła, że to na pewno Szpak Marceli. Nie wiem. Jedno jest pewne - jest piękny i wyjadł wszystko z karmnika.
Przy okazji pierwsze testowe nikkora 35mm 1.8 :}

No Comments »

Półkolonie z ZOKiem
Pan Stasiu nasz najstarszy wolontariusz :)
W zeszłym roku była delfinem.
Młody uwielbiał strzelać takie miny.
A w Aquaparku było ładne światło.
i za takie coś uwielbiam 50mm.
i za to też.
Kuba
Jasiu.
Dedu to nie on.
Łysy. Kolejny z naszych wolontariuszy.
Filcowanie.
zamyślona.
robótki ręczne.
ach, te baby.

Regular Ordinary Polish Meal Time:->

w sumie to nawet nie streszczenie półkoloni. Kilka luźnych zdjęć z lutego. Zaległości, że hej ho. totalnie nie miałam chęci do wrzucania tu czegokolwiek. Sporo się wydarzyło, ale już nie pamiętam co. jest już bardzo późno, pora już spać.