Archive for lutego 2009

No Comments »

Zima na ramiona moje spadła...
... niewinnością białym śniegiem. Nie ma nie ma Ciebie...
Za stadionem mamy las.
a w tym lesie same dziwy.
i ostatnio mnóstwo śniegu.
Właśnie za to uwielbiam zimę :}
Podobne ujęcie już było, tyle, że w tonacji wiosenno-letniej, ze słońcem zachodzącym za chmurami i w ogóle. Tu w monochromatach. ach. ach.
Taki sobie motyw w klimatach industrialnych, postmodernistycznych. W nurtach antunaturalizmu metodologiczno-intuicjonalnego... Bogu dzięki sesja już za mną...
Taka trochę kanapka z żółtym serem. Biały chleb, mięso z kurczaka, sos czosnkowy i znów chleb.
Odpocznijmy. Połóżmy się. Zapomnijmy...
kolejne w klimacie industrialno-naturalistycznym ;>
Klimatem przypomina mi pewien motyw z Władcy Pierścieni.

Uch, po kolejnej długiej przerwie kolejny krótki powrót. Mam nadzieję, że znów na nowo odrodzi się kavenawe. Bo tak czasami sama stwierdzam, że wrednie zaniedbuję to moje pudełko wspominkowe.
Jest zimno, jest śnieg na dworze. W stanie ciekłym już przeważnie, ale jeszcze chwilę temu był śniegiem. Cóż, taka kolej losu. Pierwsza sesja za mną. Chyba już o tym wspominałam, prawda? Kilka sesji (zdjęciowych) jeszcze czeka na publikację, więc wkrótce. Tuż-tuż! Jak wrócę do domu, dodam drugą część zdjęć ze spaceru tyle że już po mieście. Brakowało mi takich wypadów. Do lasu, z aparatem, w absurdalnych warunkach. W jakiejś tam części już jest dobrze.

W piątek kolejny wypad do Poznania. W planach kilka koncertów. SDM, Lao Che, COMA, Indios Bravos, może Muchy/happysad jak dobrze pójdzie. Generalnie jest fajnie. Wreszcie po tylu miesiącach zaczynam odkrywać nowe aspekty bywania w Poznaniu. J. nie miej mi tego za złe, ale teraz na własną rękę idę poznawać świat.
I książki. Dużo książek. (za oknami przejeżdżał bardzo hałaśliwy traktor, wybaczcie, musiałam spojrzeć ;) Empiki w piątkowe wieczory mi nie służą. Prawie skolekcjonowałam serię Naszej Księgarni - Muminki. Jeszcze 3,4 części i będzie super. W końcu jako przyszły kulturoznawca muszę poświęcić się i literaturze ;D jak to dobrze, że są w moim otoczeniu osoby, które myślą podobnie...

Tak se myśle, że po takim czasie moge sobie komuś dedyknąć ów post.
a więc - Adze (za "wykłady" w kawiarni), Sylwi (za muchę i wtorkową ukrytą kamerę), panu Be (za budzenie), Moi (za inne spojrzenie na świat)
no, będzie tego.

No Comments »

Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Zdunach
Standartowo jak co roku grochówka, swoją droga zacna i jedyna w swoim rodzaju;>
No i moja ukochana wieś :} w śniegu i z ludźmi, którzy wyszli zza pieca na mróz i tacy byli zagubienia w miasta sieni...
Taki mały dżołk z mojej strony ;} Z Bartkiem. Kiedy ruszamy w trasę? :P
No i ogrrroooomna scena, może niekonieczne z lotu ptaka, ale stąd wygląda całkiem przyzwoicie ;)
Wiecie, bo generalnie nie ważne, czy było miliard ludzi, czy 100. Ważne, że było zabawnie, że udało nam się pomóc dzieciom i że akcja Jurka po raz kolejny udowodniła, że jak trzeba, to potrafimy się zjednoczyć. A już totalnym ukoronowaniem takich akcji jest to, że tak naprawdę nie potrzeba wiele, żeby zacząć sympatyczną znajomość, która powinnabyła zacząć się już dawno temu, przy okazji Dni Zdun... ;)

Ech, widocznie tak miało być.

W tym samym czasie, kiedy imprezowaliśmy na rynku, nosiliśmy kawę chłopakom od nagłośnienia i prowadziliśmy mroźne rozmowy o niczym, w Poznaniu Cris truł się z jedną małpą. Nie bójmy się użyć tego słowa. Każdy kij ma dwa końce, a kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Mam nadzieję, że burza przyjdzie prędzej, niż się ktokolwiek z nas spodziewa.
Alleluja.

No Comments »

Poznańskie noce i dnie...
Rynek w Poznaniu. Małe opóźnienia mam, bo wystrój jeszcze przedświąteczny ;) cóż...
Mała część mojej grupy. Kulturoznawstwo jaka napinka :> Imionami wszystkich niestety nie posypię, ale się postaram - od lewej Inez, Dorota, Asia, Jacek, Adaś, Monika, Nie_wiem i chyba Asia. o.
Świątecznie. Sympatycznie :)
Podoba mi się.
Jak się jeździło z wycieczkami do Poznania, to widywało się takie rzeczy raz na kilka lat ;} Legenda co do tego ptopta jest dosyć śmieszna. Ponoć dostał się na warsztat jakichś studentów i miało z niego powstać feniks a powstało coś dziwnego :> ot, taki kwiatek.
Spodobały mi się kolory i motyw i w ogóle klimat poznańskiego rynku w ten dzień był jakiś takiś fajny:)
Przejście. Nie idźcie w strone światła, bo tam niedobre kebaby sprzedają...
I wschód słońca. Tyle, że już nad Zdunami, dzień po Poznaniu. Słońce się sklonowało;D

Dooobra, to skoro w klimacie studiów, to kilka słów podsumowania warto by napisać.
  • Z dniem 7.02 udało mi się szczęśliwie zaliczyć pierwszą sesję ze średnią 4,6. Generalnie jest fajnie :} Większa część naszej grupy jest już na 2 semestrze, niektórzy wciąż dobijają do brzegu. Jest gut, proszę ja was.
  • Wyjaśniło się kilka kwestii w sprawie pana eM. W życiu nie spodziewałabym się takiego przebiegu akcji... szaleństwo. Dzięki tym cudom na kiju zyskałam całkiem sympatyczną znajoMOIść:>
  • Powoli rozglądam się za jakąś nową pracą. Wiecznie tu tkwić nie mogę, chociaż czasem bym chciała. Ale stoję w miejscu.
  • Reaktywowałam moje plastyczne zboczenia i znów na potęgę maluje Elijaha Wooda ;> dodatkowo do gry weszły Kruki, i inne takie z artystycznych zapędów. Wkrótce na kavie trochę propozycji podanych w miarę zjadliwej formie. A póki co, przesiąkam walentynkowym kiczem... Lajf is brutal, biznes is biznes ;)
ech:}

No Comments »

Otwarcie Orlika w Zdunach
Dużo ludzi, dużo poważnych słów, dużo ludzi pod krawatem i w ogóle pompa, że hej!
Dzieci i policja za kratkami. Boisko dla dzieci i młodzieży, a dziwnym trafem wszyscy oni znaleźli się poza obiektem, który ponoć miał właśnie im służyć. No rozumiem, że tego wymagało bezpieczeństwo, logistyka i w ogóle różne pierdoły, ale z tej perspektywy naprawdę wyglądało to dziwnie conajmniej...
o, z tej perspektywy to fajnie wygląda. Nie ma co. Pierwsze skojarzenie, to jakiś obóz...
Pan poseł Zapomniałam_nazwiska :> przemawia do zgromadzonego ludu.
Chwila dla fotoreporterów ;} fajny widok:D

Poważni ludzie przecinają wstęge. Chwila oficjalnego otwarcia boiska.
Tam-dara-raam!
Jupi! jakaż to radość maluje się na ich twarzach! Trzecie boisko tego dnia otwarte! Pewnie bez tego cięcia by się nie otwarło...
I teraz pierwsze kopy na bramkę w kolejności ważności pozycji w państwie. Bramki padały także w podobej zależności. Być może przypadek, być może wypadek. Idąc tym tropem - ten pan z Warszawy trafił, ta pani też trafiła, kolejny pan trafił, chociaż obiło się od bramkarza, burmistrz nasz nie trafił. zatrzymało się na bramkarzu.
Requiem for a new media.
Tvn w akcji :}
Konferencja prasowa po całej tej poważnej imprezie.

Generalnie było fajnie. Dużo ludzi, wielka pompa, fikanie po trawie, Arkowe pogaduchy i takie tam pierdoły.
Generalnie nie jest najgorzej, nadrabiam zaległości. Wreszcie po sesji. Kilka spraw się wyjaśniło, kilka się pokomplikowało, znów błądze. I zapomniałam rzucać na ścieżkę okruszków chleba... sz cholera, wiedziałam, że o czymś zapomnę... cóż ;]
bardziej sensownie za chwilę.


2 Comments »

Meksykańska zima.
Przygotowania do wejścia na lodowisko. Było śmiesznie:} Od lewej Jacek, Cris, Ania. Poznań. I przy wejściu na lód "uważajcie, bo ślisko".
Krótki odpoczynek. Ou je.

Kościół poewangelicki w Zdunach. Zupełnie zapomniałam, że z tej perspektywy nieźle go widać.
Backstage z sesji kuligowej;) ha! Daaawno nie byłam na kuligu. 
Kuligowo. Ania, Boguś, Karolina, Ania i Cristian.  
Pod Poznańskimi światełkami :} 

Did you ever see a lama?  taa, dedykowane dla największej lamy tych dwóch tygodni. Ale aż szkoda cokolwiek mówić. 
No nic, było, minęło. Cris przyjechał 4 stycznia a później jakoś samo się potoczyło do 17. Troche komplikacji, atrakcji i mnóstwo śniegu. Dużo angielskiego, troche hiszpańskiego, a naawet migowego. Sporo fajnych chwil, tych mniej też i w ogóle kolorowo. I pomoc wszystkich z kawałkiem sumienia. Moich tu, w Zdunach i tam, w Poznaniu, ale już nie moich.  Cóż, takie życie. 
Fajnie jest generanie, chociaż mogłoby być lepiej. 
Podsumowując wyjazd - helo moto! :> 
o.