Archive for kwietnia 2008

No Comments »

Co ty masz na twarzy?!
Znalazłam moje stare makro. Ale radocha ;)
Wreszcie po długim czasie utylizowałam zdechłe narcyzy. I jest i woda w spryskiwaczu ;)
Cudowne światło zastane. Czasami warto oderwać się od komputera i wyjść...
... ze swojego pokoju do pokoju obok;)

No nieważne gdzie, ważne żeby gdziekolwiek wyjść.
Dzisiejszy dzień mogę niewątpliwie zaliczyć do udanych :}
Wreszcie po pół roku prób w każdy wtorek po 14.15 w g26 wystawiliśmy przedstawienie
"pif paf-jesteś martwy"
Chyba się podobało. Szczegół, że z tragedii momentami wyszła nam komedia, i tak było fajnie.
Genialności wieczoru:
"-Dlaczego kura przechodzi przez tablice?" w oryginale - dlaczego kura przechodzi przez ulice. Moje to mooje:>
"Co ty masz na twarzy?" zamiast "a więc masz na twarzy maskę"
plus multum innych wtopek językowych których po prostu nie sposób spamiętać ; )
Dzięki wam!

ps. szkoda tylko, że to przedstawienie było ostatnim namacalnym "połączeniem" z Ceramą... ostatnia misja;}

No Comments »

Historia pewnych kropelek.
Wcale nie tak dawno temu i za żadnymi górami ani za lasami ani nawet nie na blokowisku...
...w zwykłym po prostu domu na skraju świata, drugie drzwi na lewo ...
...mieszkały sobie 3 kropelki wody z rozpylacza...
...podróżowały se wszystkie trzy kropelki razem zgodnie w przykładnym szeregu, kiedy nagle...
...w ich szereg wdarła się siłą 4 kropelka...
...co niestety tak okrutnie skrzywdziło i zamieszało szyki wcześniejszych trzech kropelek, że...
...tamte nie miały innego wyboru jak tylko iść się zwiesić w czasoprzestrzeni i wyparować...
KONIEC.
... że historii w sensie. Ach, wiosna przyszła :}
Jest sympatycznie mimo wszystko :}

Piątkowy grill sporo wyjaśnił, dlatego też kava wychodzi spod zaborów. Jest dobrze. Przyszła wiosna. Aż chce się śpiewać :)
Kasiu, dla Ciebie, bo się wzruszasz i też tęsknisz za zią ;>
Dla Mundasa, bo emotkuje pejoratywnie ;)
ech.

2 Comments »

Koniec Szkoły.
Większość 3ZIA, niezaprzeczalnie najlepszej klasy jaką dane mi było tworzyć.
Pani Sławka i Kamil. Wręczanie prezentów i nieoficjalne oficjały. Ładnie się dopasowali kolorystycznie :) Kamil, to było ukartowane, czy czysty przypadek?
Ha! nasze dwa paski :> że tak powiem "mordy wy moje" :P
Po części oficjalnej przyszła kolej na nieoficjalne pożegnanie się z ZIA...
Magda przy grillu i Ninior zapatrzony gdzieś w dal. Grill odbył się na ogródku Magdy, który to ogródek został później stratowany, łyps!
Ostatni prezent był dla Pani Sławki wielką niespodzianką. Bo mimo niepozorności okazał się być najbardziej sentymentalnym prezentem. Album ze zdjęciami z całych trzech lat.
Kasia dostała kwiatka od Kamila. Na kwiatka zaczaił się Bambus.
Madzia i smutne ognisko. Albo na odwrót.
Styba - Pan i Władca na krańcu świata :>
Było nas trzech w każdym z nas inna krew... :>
Grupowo. a co.
Denzel :> czyli Niniu w swoim żywiole.

Kurcze, nigdy nie podejrzewałam nawet, że skończenie szkoły będzie dla mnie tak okropnie smutnym przeżyciem. No nawet w najśmielszych snach. A jednak. W zeszły piątek raz na zawsze rozstaliśmy się z Ceramą, z 3ZIA, z klasa numer 33 naszym ukochanym mimo wszystko Śmierdziuchem. 3 lata, niby nic. Miliony wspomnień. lepszych gorszych. Pamiętacie Helenopol i Niniora goniącego indory? a hymn tego wyjazdu "Jaworek, Jaworek Jee-ziuu-raa!" zaśpiewany z sentymentu przy piątkowym ognisku. A wyjazd do Wrocławia do zoo? kiedy to Kruczek w geście wielkiej sympatii do dzikich zwierząt chciał nakarmić żyrafę? Albo Poznań i nasze zwiedzanie muzeów i M1 :> Albo kręcenie filmu? wyjazd do Warszawy? Teletubisiowe wagary u Mundasa? Całoroczną choinkę na szafce? przemeblowanie naszej 33 ?:} Rzucanie bombkami przez okno, nieśmiertelne teksty kunia "z czym masz tą drożdżówkę?"... Ach, strasznie dużo się wydarzyło przez te trzy lata... Dziękuję Wam wszystkim za to!
Niby szkoda, że to już koniec, ale zawsze można się spotkać, no nie?
Rozkleiłam się jak dziki osioł. Kiedy staliśmy na środku sali i czekaliśmy na nasze świadectwa, kiedy spojrzałam w kierunku pani E. i wiedziałam, że jej tak samo smutno jak mi, to nie wytrzymałam. Później było tylko gorzej. Ciężko powstrzymać łzy, które płyną prosto z serca. (ale poetycko ej.) na grillu było podobnie. Jak Pani Sławka opuściła nas "dokumentnie", wtedy większość nie wytrzymała i zrobiło się zbiorowe płakanie, w takich sytuacjach można :)
Wiecie co jest najlepsze? świadomość, że zawsze będę mogła wrócić do Ceramy. Bo zostawiłam tam kawał mojego życia. Serca?

No Comments »

Fotograficzny kolgejt zdunowski
Widok gór ze stepów Kozłowa. Czyli już wkrótce matura ;) a tak poważnie, to żwirownia w Zdunach
Czasami trzeba się wspiąć, żeby obejrzeć górę ze wszystkich stron trzeba się na nią wspiąć.
Run Forrest, Run! czyli o tym jak się biega po stromym zboczu żwirowni ;)
A Sylwia na około... niebo celowo przyżółcone, bo pasowały mi tu takie ciepłe kolory.
Przyczajony tygrys ukryty smok ;)
Prawie jak hobbici.
Prawie jak Drużyna Pierścienia. Powrót do miasta.
Nie mogłam się powstrzymać przed tym makrem. No sory, no.
Nuta o słowiku.
I smażone gołębie. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego te ptopty siedzące na drutach nigdy sie nie usmażą?
Płoną góry płoną lasy w przedwieczornej mgle...

Czyli krótki spacer po Zdunach w ramach grupy fotograficznej która przed 3-4 tygodniami zawiązała się w Zdunach :) Jest sympatycznie a co!

2 Comments »

Kolory poznańskiej soboty.
Droga do Poznania była dosyć męcząca, ale od samego początku obfitująca w niezwykłe zwroty akcji. Wpierw do Krotoszyna kasowanie biletów, szukanie przedziałów, wyczekiwanie na Mundasową i suszenie parasoli, później odnalezienie Mundasowej, spotkanie po latach Malwiny znajomych z liceum i oglądanie zdjęć i lansiarskie teczki z naleśnikami wycieczki do ASP i w ogóle śmiesznie;)
Z ASP zdjęć nie ma bo było wyjątkowo NUDNO i raz na zawsze utwierdziło mnie w przekonaniu, że sory Winetu, ale to nie jest szkoła dla mnie. Tutaj z kolei pod WSNHiD z Agatka i Mundasem :} I tak naprawdę dopiero w tym miejscu zaczyna się nasza prawdziwa podróż ;) po tych wszystkich oficjałach udałyśmy się...
Najpierw na Stary Rynek, gdzie w niezliczonych ilościach obfotografowałyśmy fontannę. Wcale nie zaczynało padać. Zmuszono mnie po prostu do otworzenia parasola, bo kolorowy i że ładnie wygląda;P
Z tego zdjęcia Malwina była wyjątkowo zadowolona, więc wrzucam, a co! :}
Stary Browar. Wreszcie;)
Loża Szyderców;) Dosłownie i w przenośni. Nasze miejsce obiadowe w Browarze. Z racji braku innych trafiło nam się ostatnie na przeciw kibelków. O czym zorientowałyśmy się dopiero później. No i tutaj Agatka usiadła w doniczkę;>
Ach, no tak, zapomniałabym. Teraz zaczną się prawdziwe "pro" i "tru" artystyczne zdjęcia. Wedle zaleceń pana profesora na ASP, który stwierdził, że jego nie obchodzą ładne zdjęcia, tylko takie, które pokazują emocje i uczucia i w najogólniejszym skrócie takie, które każdy normalny człowiek po prostu by wyrzucił w kosz. Wyjaśnienie zdjęcia: Kebab jako przykład galopującego konsumpcjonizmu i nóż i widelec, jako bezpośrednie łączniki konsumpcjonizmu z człowiekiem. Dodatkowo ceglana barwa cegieł i zielone rajstopki Agaty dobitnie odzwierciedlają połączenie martwej i żywej natury.
Kobieta w kapeluszu jako odzwierciedlenie uciekającego czasu, chude nogi mogą symbolizować anorektyczność czasu w naszych, ee, "czasach"? :P
Workersi w Malwinowej interpretacji. Kurcze, nie sądziłam, że tak długo będę jeść tego kebaba;P Na początku było ich 2 z ooooogromnymi workami, a później przyszło kolejnych 3 z jeszcze większymi workami ;>
Agatka próbuje naprawić mój parasol w czasie kiedy Malwina robi tru i pro art zdjęcia a ja wcinam kebaba a Mundasowa siedzi i sie z nas śmieje ;>
Szukam motywów. Chwilę wcześniej ta pani po prawej (mojej prawej:P) nie miała ręki. Kto ją tam wie?
Cudowny, galopujący kicz niesamowicie podany. Kurcze, jakby każdy kicz tak wyglądał, to ja nie mam nic przeciwko ;)
Ta lampka tez była niezła, wrzucam, chociaż to ani tru ani pro, ale już sobie z Malwiną zaplanowałyśmy, że takie będziemy robić na warsztatach dla dzieci latem :) Dłuższe elementy miały po 8 kółek, krótsze po 6. i jeszcze krótsze po 4. (zapisuje, żeby zapamiętać. Chociaż jak to powiedział kiedyś Arek, "zapisuje się, żeby zapomnieć", coś w tym jest)
Ten sam sklep. Niesamowita aranżacja wnętrza. Mówiłam już?
Browarowe widoki. Ładnie tam.
I ponownie to samo.
Ojej ojej, to zdjęcie mnie po prostu urzekło. Klęczałam przy półce i szukałam Muminków, a obok mnie na podłodze jakieś dziecko przeglądało książki z bajkami smutno pociągając nosem. Rozczulająca sytuacja. (dlaczego moje życie odbieram jako ciągłe "motywy"? do zdjęć, rysunków, filmów? opowiadań?).
Aaa! zlot emo:> I nie, że jakiś nieformalny. Formalny jak najbardziej. Skąd wiem? Use google.pl ;> Umówili się w ponad 30 osób w Browarze na 14.30 kto dokładnie? możecie znaleźć na fotka.pl :>
A to to już było delikatne przegięcie ;D Zorientowali się dopiero przy ostatnich zdjęciach, że to oni są główną atrakcją. O ja, ale były cyrki.
Szoty z biodra.
1.
2.
3.
4. (znalazłyśmy idealnego partnera dla Kingi ;)Malwina i Agatka.
Łu hu przedstawia, czyli - niesamowicie-dynamiczne-zdjęcie-przedstawiające-nie-wiadomo-co.
Zupełnie jak w Niechorzu tylko bardziej Poznańsko. Nasze ulubione lody kręcone i zabawny pan sprzedawca :> Który wpierw narzekał, że nie może rozmienić 50zł, a chwile później marudził, że dostał za drobne pieniądze ;) (3zł w 10-cio i 20groszówkach to wcale nie przesada, no nie?)
I Agatka. Mundas i Malwina w sklepie, bo szukały butów a nas z lodami nie wpuścili :P
Malwiny "kombinejszyn". Czyli sklepowe abstrakcje. Niezłe lustra tam mieli.
I ponownie Malwinowe abstrakcje tyle że tym razem ja w obiektywie.
Buszująca w zbożu wieszaków.
Ich trzy. Że tutaj bamber party? Tak się zastanawiam, czyja tak naprawdę jest ta prawa ręka na moim ramieniu :>
Aaa tutaj bardziej bamber party (mundas, dzięki za propozycje nazwy ;)
"Majka, patrz jeszcze w to lustro i sie nie ruszaj dopóki Ci nie powiem", czyli wybieramy okularki z Malwiną.
Zmęczona.
Wykręcona.
Zbiletowana. Z tymi biletami i trajwajami wiążą się dwie zabawne historie. Pierwszą z nich każdy zna, drugą też więc nie będe się rozwodzić ;)
powiem tylko "Biegniemy!"
"ej, jesteście pewne, że w dobrą strone biegniemy?"
W oczekiwaniu na autobus który miał przyjechać o 17.00 a przyjechał o 17.30 (no tak też zresztą było na rozkładzie. Ale nie ma co marnować całej godziny, skoro kolejne razem będą dopiero za ho ho!
Tak więc urządziłyśmy sobie Ministerstwo Głupich Min. Mundas ja i Agatka.
no i Ag i ja :}
Tak a nie inaczej, bo spodobało mi się to zdjęcie.
U hu:} to już końcówka była. Oglądamy rezultaty parkowej sesji.
"Ja tu jak paralityk jakiś wyglądam" sława Mundasowej :>
hehe, kulisy makro-ocznej sesji. Efekty może zaś, jak dostanę płytkę od Ag :}
I Malwina czekająca do odjazdu naszego autobusu :) Ha! Ty nawet nie wiesz, że masz takie zdjęcie;) ale już wiesz. No i pojechałyśmy. Dokładnie o 17.45.

Reasumując, bohater tragiczny niejedno ma imię. Syzyf w swoich pracach był... eee, matura za pasem nie ma co (bez stresu, żadnego syzyfa nie czytam;P)
Wyjazd był na 6+. Dużo zdjęć, bo nie potrafię wybrać kilku najlepszych bo wszystkie mi się podobają, a w takich wypadkach jak ten nie wypada nawet wybierać :) Ach, żeby nie było jakichkolwiek wątpliwości zdjęcia z tej notki są najprawdziwszą w świecie pracą zbiorową ;}
Na ASP się nie nadaję. To w ogóle straszna pomyłka była. Te drzwi otwarte. Bo musiałam w połowie spotkania żebrać od Agaty jabłko, żeby nie zagłuszyć burczeniem gościa, co opowiadał. Strasznie dużo tam artystów. Tzn osób, które kochają, jak się do nich w ten sposób zwraca. Ja nie lubię. A fe. Usiadłyśmy się w okropnym miejscu, bo tak na samym końcu i ciężko było z tamtąd po angielsku wyjść. Trudno było jakkolwiek wyjść. Mówi sie trudno. Koleś po prawej miał cudowny profil.

I kto powiedział, że znajomości na odległość nie mają sensu? Wreszcie po prawie dwóch latach ponownie się spotkałyśmy z Agatką:} od 2 sierpnia 2006 godziny 19.42 (patrz, pamiętam datę i przybliżoną godzinę;) od koncertu Happysad w Rewalu. Przesympatycznie było.
No to czytających (a nie ma ich póki co zbyt wielu :} bo póki co nadal nadajemy z podziemia, ale to i lepiej) zapraszam na :
http://www.photoblog.com/rodzys

A już w lipcu SLOT :> i będzie MM&A ;)
a co do pana eM, mam nadzieje, że to czytasz i Ci głupio ;) ale chyba dobrze sie stało, że tak się stało. Bo wtedy nie miałabym czasu na bycie w pełni sobą.

I moja ulubiona bajka na dziś.

Tadzik, trzymaj się!