Archive for października 2008

No Comments »

Niczego więcej nam nie trzeba...
Ściana przed moim blokiem na którą już nie zwracam uwagi, bo mi się opatrzyła, ale na której ciągle można znaleźć coś ciekawego. Fajna karta w historii osiedla. Część tej wiary już dawno tu nie ma.
Garaże i dom koło nich. Fajnie się zmienia pod wpływem światła co wieczór.

No i po kolei jest i cmentarz. Jutro będzie wyglądał wyjątkowo.
A tu w życiu bym nie powiedziała, że to miejsce będzie wyglądać tak sympatycznie na zdjęciu. Bo w rzeczywistości kiedyś krążyły dziwne pogłoski o tych okolicach. brrr.
Jaka wieś, taki dach świata. Mnie tam taki odpowiada :)
kolejne domy.
aż nie myślałam, że jest ich aż tyle ;}
i wszędzie dachy i kominy i Zduny. moja mała wieś :}
Szybki szot z okna. Na odchorowanie. Odchamienie i odstresowanie. 3 dni wolnego to jest to, czego mi brakowało. Zaczynam znów trybić jak trzeba i działać jak trzeba:} wróciłam do kredek, kartek i tych wszystkich innych brudzących moich. Wróciłam z Poznania. Z kolejnego zjazdu. Z czegoś, czego nie potrafię ubrać w słowa. a nieczęsto mi się to zdarza. Dawno nie było tak kolorowo, jak jest teraz ;)
z gorącymi pozdrowieniami dla Jacka, który odkopuje całe kave, żeby zobaczyć, co mi chodzi po głowie;}
i jak w temacie:
niczego więcej nam nie trzeba...
:*

1 Comment »

Więc nie bój się deszczu...
czyli słów kilka o naturalnym dopasowywaniu się kolorów w naturze :}
Elemelek w jarzębinie.
Wróbel w kapuście na wynos.
Aerials in the sky... a chwilę wcześniej pod tą jarzębiną fotografowałam niemiecką delegację ;) dzięki Bogu, przed nalotem.
Szczęśliwi czasu nie liczą ponoć. Na miejscu tych wróbli też bym nie liczyła. Na swoim póki co też nie liczę :)
I kolejne mnóstwo ptaków. Wszystko ustrzelone tego samego ranka. Na zdunowskim rynku. W ramach stażu bieganie za delegacją niemców. Sympatycznie mimo wszystko :) i bieganie i pogoda i Niemcy i delegacja. o ciastkach w piwnicy nie wspomne;D

Agatko,
ten post jest w całości dedykowany Tobie. Bo ptaszki to radosne stworzenia. A Tobie jest smutno. Więc moje przykazanie na dziś. Otwórz okno, posłuchaj jak ptaszki śpiewają (a zapewniam Cię, jest ich mnóstwo:>) a jak Ci się który spodoba, to go łap i hop. Jest Twój;} albo wiesz co? po prostu łap sobie te ptaszki i ciesz sie nimi :) Bo na starość to one będą jeno tylko ćwierkać cinko.
i wiesz, alleluja i do przodu ;D

No Comments »

Jesień w pełni. Pełni w jesieni.
Jak zwykle podczas sprzątania dziedzińca w muzeum ;) kolory miewa cudne. Latem. Wiosną. Jesienią. Czekam na zimę i śnieg.
Dobrze tak sobie czasem pobimbać i popatrzeć w niebo.
Kościół poniemiecki. A raczej jego fragment. Zupełnie jak kawałek góry lodowej ;) Znów muzeum.
Jakieś takie fioletowo-granatowe heheuko. Z sentymentu oczywiście :)
Dronka:) Lubię dronki. Sympatyczne stworzonka. Ale tylko te z limitowanymi kropkami. Max 7. Te, które mają więcej kropek wyglądają strasznie i się ich boje. Małe mutanty ble.

No Comments »

Look into my eyes...
W ramach przed pierwszym listopada przypominam sobie piosenki Briana Adamsa, niegdysiejszego mojego fejwryt singera. Teraz siedzącego w zaszyczytnej loży Sentymentaliści XXw. Chociaż jak tak dłużej pomyśleć, to haczył już o XXI, ale mentalnie to wciąż było takie moje prywatne średniowiecze :)

1 Comment »

W kolorach wczesnej jesieni.
Krzaczory orzechowe na placu orzechowym. A jak!
I kościół. "Niśt das kirsie! Du must goł zur zwajte kirsie! geradeałs!"
Drzewa cudownie zrzucają swoje liście na zimę. Lecą takie małe, żółte, pomarszczone, powoli i powoli, a później robią pierdut na ziemię.

newerendinigstory enwkrótceament.

No Comments »

It's always better when we're together :}
Ciągle redhead. Mam się dobrze. Mam was w nosie, gile moje kochaniutkie ;>
I Nataliona. Ciągle ta sama. Wytrzymuje ze mną już dobre 15 lat? dobrze mówię? od przedszkola? Za to należy jej się jakiś order uśmiechu :> mi też, ale nie wypada mi o tym mówić tak otwarcie;P
Dokładnie w taki sposób malowałam kiedyś chochoła w komiksie na konkurs o Wyspiańskim. Gdybyśmy się tak okrutnie nie rozminęli w latach, to Wesele wyglądałoby zupełnie inaczej.
Ponownie Nataliona. Ekhem, przerwa w sprzątaniu dziedzińca, jakby pytał kto;}
No to się wtopiłam w czerwień i rudzień bluszczu. Już 4 miesiące jak tam pracuję, a to dopiero pierwsze zdjęcia w tej scenerii. Chwilę potem dwugodzinne sprzątanie kominka. Sprzątanie jakiego świat nie widział. No dobra, świat może widział, ale sam kominek na pewno nie ;}

Tak sobie zreasumuję tutaj, bo końcówki notek to idealne miejsce na reasumowanie.
  • Studia się zaczęły już jakiś czas temu, generalnie jest fajnie. Szczególnie na integracjon-miting. Takie przywileje dużych miast :}
  • Staż całkiem przyjemny. Ostatnio dowiedziałam się, że jak go skończę, to będe odporna na stres i wszystko inne conajmniej jak po wojsku ;) Szczerze powiedziawszy coś w tym jest.
  • Jesień. Pora roku która (jeśli słoneczna) zawsze wywołuje we mnie pozytywne odczucia. Jest pięknie. Jest czerwono, żółto, zielono i brązowo. Jest słonecznie. Jest kolorowo, motyle pozdychały, chomiki mnożą się na potęgę. Prawie jak chińczyki.
  • Jutro czeka mnie zamiatanie liści przed muzeum. Przeżyję. Choćbym miała zamiatać 3 godziny, a te małe gnojki ciągle miałyby przylatywać; przeżyję. Choćbym miała na chodniku odpierdzielać taniec na liściu - przeżyję. Sama kompromitować się nie będę ;)
za moment kolejne paczki dla mentalnych powodzian.

3 Comments »

Stare Dobre Małżeństwo.

coś niesamowitego.