Archive for grudnia 2008

2 Comments »

Człowiek w Pasiakach.

Come in to my lovely place, full of colours and full of taste. 
Take my hands and make me fly, love will make us rich the sky!
Człowiek w Pasiakach i jego konik. Jak tak teraz na to patrzę, to przypomina mi się opowieść o Don Kichocie. I chyba coś w tym jest. Jakiś wspólny pierwiastek.
To zdjęcie kojarzy mi się wybitnie z panem eM. Włóczykijsyny i inne takie. Ale i tak Cię lubię.
Wzium. Pierwsza myśl - ciekawe jak tam Agatka ma się dziś. Agatko, nie wiem czemu prysznicowe, ale jest wąż :> czyli dla Ciebie!

Takie zbłąkane trochę i niepewne. Zresztą jak wszystkie pasiakowe. Dla Jacka :} nie zapadaj się pod ziemię. Nie ma sensu trzymać kredensu. Cokolwiek by to miało znaczyć :}

Lubię to zdjęcie za kolory i za zamarznięte ręce, które mi później się zrobiły. Kruczek, to for ju. Bo zadziwiasz mnie nieustannie :}


Pasiakowi odpadła dzisiaj ręka. Z mrozu albo ze smutku. Przyklejona na jakiś dziwny klej. trzyma się.
Konik iha iha!
Każdy dzień to droga. W twoją stronę chce, niech prowadzi mnie... 
Muna, Asia, w końcu dojdziemy do celu:}
drewnianie. Cristianowi.
Schody. Dużo ich przed nami. 
Przestrzenie. Dawidowi.
A to dla wszystkich fototowarzyszy. I szczególnie dla Arka. Bo chociaż wie, to upsuł mój woryszek na żelki i odkrył czołg w moim domu. Mogę umierać spokojnie:P


Kilka zdjęć z dwudniowej sesji z Człowiekiem w Pasiakach. Kilka z nich trafi na wystawę. 
Za 5 dni przybywa Cris:D Mexico atakuje:D transparenty gotowe, plan podróży także. Komu w De, temu Ce. 
Kolejny zjazd, zbliża się sesja. Damy radę ;) 
wkrótce zdjęcia z wycieczek Crisowych po Poznaniu, po Wrocławiu, po Krotoszynie (a jak:), po Warszawie (mrug do Kruczka;), po Zdunach i w ogóle:}
alleluja i do przodu!

No Comments »

Impreza u Seniorów

Przygotowania do uczty.

Toasty z władzami miasta (taka zdunowska śmietanka)
Toasty po drugiej stronie stołu.
I teraz czas na pląsy.

Impreza u Seniorów udana. Trochę zdjęć, śmichów-chichów, opowieści o najlepszym bimbrowniku w okolicy i wódka z drugiego obiegu. Innymi słowy - wrobili mnie. Miało być tylko 10-15 minut-no wiesz, kilka fot, a tu się okazuje, że jakieś dwie panie prawie że na siłę biorą mnie pod ręce i transportują na miejsce na samym końcu stołu. A może sałatki? z może chlebka? a może kiełbaski, bigosu, czy nie wiadomo jeszcze czego. A może winka? albo herbatki? albo kawki? a pani tata pracował tam a tam? a dziadek? a babcia? 
szau. ale sympatyczny :) i jeszcze te śmichy z drugiego końca stołu gdzie siedziało ojcostwo dyrektorstwo i w ogóle. 

Pierwsze z nadrabiania zaległości ;} w planach jeszcze kilka wrzut, w tym mikołajkowe szaleństwo, Orlikowe szaleństwo i aniołkowe szaleństwo conajmniej. Aaa :} i będzie jeszcze króciutko o nowym dredogłowym.

No Comments »

Historia pewnej znajomości...
Pan Antoni i Pani Antonina.
wisieli sobie spokojnie na drutach na strychu, kiedy nagle jednemu z nich coś się w głowię uroiło.
Pani Antonina porwała swojego małżonka. Podła.
Nadziała go i powiesiła i wędziła jak kurczaka na rożnie.
A kiedy spadł trykła go jeszcze porozumiewawczo (w tym wypadku chodziło bardziej o "nie ruszaj się gnoju, bo ci wszystkie śrubki zardzewię!)
No i tak zło wygrało. Myśleliście, że dobro zawsze wygrywa? Nie w życiu. Sory winetu.
A tu odpowiedzialni za tą bajkę. Trochę niewyraźni, bez rutinoskorbinu. Alleluja i do przodu.

Wystąpili:
Pan Antoni
Pani Antonina
Balony na gorące powietrze w ilości sztuk - 2.
łańcuszki metalowe, na kilogramy - 20dag
gluty do przyklejenia miecza - 0,5cm3
miecz - kawałek strychu
strój pani Antoniny - kawałki folii

dodatkowo:
-Ania i jej Canon 400D
-Marcin i jego światło i statywy
-Mirek trzymak światła prawy
-Ja i państwo Antoniowie, trzymak światła lewy.

No Comments »

Jestem drzewem.
... kochają mnie dzieci. Jestem drzewem...
...kochają samobójcy i psy. Jestem szczęśliwy...
...choć z jedną nogą w piachu. I choć niewiele mówię...
...mam wielu przyjaciół.
Jestem drzewem.
Jestem.


Jest jak jest, po co zmieniać wszystko?
Jest jak jest. I tak wszystko w końcu trafi szlag!
{happysad}

Jak na razie to koniec wrzucania zaległości z naszych fotograficznych spotkań kiedyś tam. Chociaż nie, w planach jeszcze jedno za chwil kilka.
Mniejsza, kilka słów podsumowania. Kilka tych zdjęć, które tutaj widzicie pochodzą ze spotkań Klubu Fotograficznego (nieformalnie "Kolgejt"). Przy ich powstawaniu pracowało kilka osób. Marcin, Ania, Sylwia, Mirek no i ja. Każdy z nas miał swoją rolę i tak jakoś sobie szło. Drzewka wycinane ze zwykłego papieru, zwykłym nożykiem do tapet. (Perfidnie bolą później palce;P 3 godziny cięcia). Zdjęcia w głównej mierze wykonywane Marcinowym Nikonem D300 (ciężko zasnąć po takiej akcji...;) 51 pól autofokusa i wszystkie inne czary mary robią wrażenie. Dla wszystkich malkontentów i innych takich - my dopiero zaczynamy :}
fafarafa!

No Comments »

Biały Anioł z nieba spadł...
spojrzał na mnie i wstał...
Całkiem nagi i piękny był
Anioł tak jak ptak ...
Czy kiedyś będę mógł być takim jak on
I patrzeć prosto w śmierć
Czy kiedyś będę mógł być białym aniołem
I godzić noce z dniem...
{Myslovitz}


Kolejna porcja naszych kolgejtowych czarów fotograficznych. Spotkania jak zwykle w co drugą środę w biurze ZOKu.
Fafarafa kurde.

No Comments »

Kolgejtowe zaległości.
Aniołek i jarzębina pożyczone z Randez vous, ku chwale ojczyzny oczywiście.
Tenże sam aniołek, jarzębina plus kulka, jedna z miliona kulek, które sprzedają na kilogramy u nas w sklepie.

część pierwsza.

No Comments »

COMA

tak długo i tak często cytowałam na kavie piosenki COMY, że kiedy w końcu przytrafiła się ku temu okazja poszłam na ich koncert. Żałuję. Cholernie żałuję, że nie miałam przy sobie normalnego aparatu, chociaż ten w komórce (niech stracę ;P) też nie był aż taki najgorszy i jakoś dawał radę. Nie jest to żadna rewelacja, ale nie chodzi tu o jakieś cuda niewidy ale o klimat jaki się wtedy wytworzył.

dobre 2,5 godziny grania zleciały szybko, bardzo szybko. Za szybko. Jacek chciał uciekać przed końcem i gdybyśmy wtedy wyszli, ominąłby nas niesamowity spektakl, którego wszyscyśmy byli udziałem.

Ha, a to zdjęcie mi się podoba:> światła ze sceny, potfornie wolny autofokus i w sumie nie taki najgorszy aparat w Pradzie czasami daje niezłe efekty:} Z każdym kolejnym krokiem byłam coraz bliżej sceny. Fajno :}

Podobały mi się światła. Wizualizacje, niesamowita charyzma Roguckiego, jego aktorskie zagrania, to, jak porywał ludzi do zabawy, to, że rzucił się w tłum i tym samym stał się jednym z nas, to, że widać było, że dobrze się bawi:}

Na szczególną uwagę zasługuje jeden fakt, jedno zdarzenie.

przy TYM utworze. Po prostu miazga. Inaczej tego nie potrafię określić.

No :} takie chwilowe oderwanie od rzeczywistości, która chociaż ostatnio coraz bardziej przytłaczała, teraz zdaje się znów mrygać do mnie na kolorowo ;)

Dzięki Wam, dziadulce przebrzydłe wy ;D a tak serio, to Poznań to miłe miasto Kasztaniaków :}