Dni Zdun 2009: Mezo
Wstawaj musimy się zmierzyć ze światem, nie damy się pokonać. Wstawaj!
Światło było naprawdę fajne. I ten dym i w ogóle wszystko było fajne.
I Witos był fajny. Początkowo pomyliłam go z kimś innym, ale później w głowie mi się rozjaśniło i mówie sobie - ej, przecież on tu był dwa lata temu i mnie skomciał ze sceny, że mam mu światełkiem zielonym po oczach nie migać! 
o tu: tutaj w archiwum można sobie nawet zobaczyć tę pamiętną notkę ;) 
No i po tych dwóch latach udało mi się z nim zamienić kilka zdań:) 
"dzień dobry, a pan mnie zwyzywał dwa lata temu." ech, zabawny pan Witos ;D
Sam Mezo - Jacek okazał się być  zupełnie normalnym gościem. Żaden tam gwiazdor. Miły i skromny, bez gwiazdorskich zapędów.
No i tutaj tegoroczny Witos. W ogóle sie nie zmienił. 

Pomimo tego, że nie lubię hip-hopu, rapu etc. to koncert bardzo mi się podobał. Widać było, że muzycy dali z siebie wszystko, chociaż to były tylko dni jakiejś podrzędnej wioski. 
Panie Mezo, brawa za profesjonalizm.
I musze przyznać, że nie sprawdziły się moje obawy, co do bezsensowności sprowadzania tego typu gwiazdy na Dni Zdun. Byłam przekonana, że przyjdzie po pierwsze mało osób, po drugie średnia wieku 15. A tu się okazuje, że przyszło mnóstwo ludzi w każdym wieku. 
I na koniec "Ważne, że potrafisz widzieć dobro, ważne, że dostrzegasz jego ogrom".
I jedyne zdjęcie z Dni Zdun na którym jestem. Z Mezo i z Natalioną. Zmolestowałam Bartka i nam zrobił ;) w zamian za zdjęcie z autografem. Meza, nie moje.
_________ 
Dobra, Ania, siostra moja, raczy mnie teraz kawałkami głównego bohatera tego posta. (edit: chodzi oczywiście o kawałki muzyczne, utwory :>)
Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw dochodzę do wniosku, że ten niewysoki, poza sceną spokojny i raczej nierzucający sie w oczy gość ma w sobie tą zdolność do porwania ludzi niezależnie od tego w jakim są wieku i czego słuchają. Nie wiem jak wy, ale ja poczułam sie porwana. A może to magia koncertów? 
Wolę wierzyć po równo w obie opcje ;)
To by było na tyle, z Dni Zdun. Szczerze, nie chciało mi się specjalnie biegać i angażować w robienie milionów zdjęć, skoro teraz jest ktoś inny, kto zrobi je lepiej w większej ilości i nieporuszone. Chociaż ja tam uważam, że pal sześć, czy ruszone, czy nie. Ważne, że poruszają. I mając to hasło przed oczami wychodzę zaraz w świat.
Dokąd? Na zdjęcia ;} z Sylwią i Liską.
Bon apetit, robaczki!

This entry was posted on czwartek, 11 czerwca 2009 and is filed under ,,,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.