Amerykanie w Ceramie
A właściwie to jeden Amerykanin i nie tylko w Ceramie, bo w wielu szkołach krotoszyńskich był gościem.
Pierwszy dzień w polskiej szkole był dla Douglasa ciężkim szokiem... no dobra, żartuję sobie. Poza tym, że tam mówią po angielsku a tu po polsku, Douglas nie zauważył większej różnicy :-) Co prawda w polskich szkołach wszyscy podniecają się jedną wypaśną, e-tablicą, podczas gdy tam są one w każdej klasie jako standard. Cóż:)
Pomimo różnic kulturowych gra w Kamień papier nożyczki jest ponad podziałami a jej reguły są jasne dla wszystkich :)
Douglas to bardzo sympatyczny gość. Z każdym potrafił się jakoś dogadać i na dodatek umie składać zwierzątka z balonów!
Poza szkolnymi obowiązkami miał także czas na chwilę relaksu. Chwile te wykorzystaliśmy do maksimum, aby pokazać mu dorobek polskiej kultury regionalnej. Tutaj Kaflarnia w Zdunach. Dawno tam nie byłam, a jednak pamiętam niemal każdy kąt :-)
Douglas z zamiłowania rzeźbi, więc możliwość własnoręcznego wykonania kafla była dla niego wyjątkowym uśmiechem losu :) W sumie to tyle, ze Zdun. Na kręgielni nie wiedzieć czemu pozamiatałam i Waldka i Douglasa, chociaż na co dzień idzie mi tragicznie :-> no i chwila wytchnienia w kawiarni i dalej do pracy.
W tym gimnazjum imienia Mikołaja Kopernika jest dziwnie :> Mikołaj straszy z każdej szkolnej ściany w ilości milion pięćset. Tutaj taki pozytywny Douglasowy akcent czyli rozdawanie amerykańskich cukierków za uczestnictwo w zajęciach. Swoją drogą okropnie słodkie te cukierki.
Zajęcia w gimnazjum nr 4.
Cukierasy w biedronce :-)
I ostateczny test umiejętności. Konkurs odbył się w Ceramie.

Nie będę zagłębiać się w merytoryczne wartości tej dwutygodniowej wyprawy. Douglas Wilson przyleciał z Chicago na wymianę. Dwa tygodnie spędzone na 'śledzeniu' jego nauczycielskich poczynań na obczyźnie to za krótki czas, żeby kogoś poznać. Nie mniej jednak Douglas pozostawił po sobie bardzo miłe wrażenie. Swój chłop, pomimo że z Ameryki. Dużo się wydarzyło podczas tych dwóch tygodni, aż trudno sobie teraz wszystko przypomnieć.
Dziwne uczucie wiedzieć, że nigdy więcej się kogoś nie zobaczy... Z drugiej strony - nigdy nie mów nigdy ;)

This entry was posted on wtorek, 19 kwietnia 2011 and is filed under ,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.