Liście za Michaela Buble'a!

 :-) dwa klony. od Ani. I pisaczki. Poznańskie.
 Majkel Majkel. Po mojemu.
 I'm lucky I know but I want to go home. Mój ulubiony kawałek. Moja mała inspiracja i mały podnośnik na duchu, kiedy jest źle.
I coś, co absolutnie mnie zszokowało :-)) 11 listopada. Dwa telefony. Mega dużo rogali. Myślałby kto, że to za duża ilość cukru. Ale nieee! to emocje, których nie da się opisać. To dzikie drżenie rąk i napięcie, oczekiwanie, chwile zwątpienia a w końcu niesamowita radość! Dobrze, że Kruczek był akurat na herbatce, bo gdyby nie on, spadłabym z krzesła. 5 razy.

Drogi M z Radia Zet - Dziękuję! you made my day! :-))

Berlinie, Michaelu Buble - przybywam! ;D

This entry was posted on sobota, 26 listopada 2011. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.