Górskie wakacje.

 Gdżyb w drodze na Rusinową Polanę. Muchomor. Metal muchomor bo miał blachy.
 Rusianka
 z Kruczkiem:*
 Widok tego dnia był tragiczny. Całe Tatry zeżarte przez podłe chmury. Bylam nieco zawiedziona, ponieważ poprzednie razy trafiałam zawsze na rewelacyjną pogodę i widoczność. Tym razem cóż no, nie oszukujmy się. Dupy nie urywało.
Mega szybki rajd przez Muzeum. Tak szybko biegnącej zgrai dzieciaków dawno nie widziałam. Słowo muzeum skutecznie odstrasza większość nastolatków w wieku do lat 16. Ale był i na to sposób. Zadanie: zapamiętać po 5 roślin i 5 zwierząt, bo po wyjściu będzie mały sprawdzian. Dzięki temu udało nam się spędzić w dziale ze zwierzątkami więcej niż 10 minut. Po wyjściu z muzeum ja o zadaniu nie pamiętałam (a czy to ważne?) a żaden z młodych się o nie nie upomniał :-> 
Robimy tamy.
 woda rewelacja ;-) sama wybuchała :x
 majeczka rzuca kombosa wodnego na chłopaków, którzy atakowali nas z butelek.
 Pucio niczym nimfa? eee, nieee ;->
 Klaudia niczym nimfa wodna raz wrzucona do wody nie miała ochoty już z niej wychodzić ;-)
 Tamujemy ruch pod rzeką :-)
 Zwierzątka
 Motyl, który był wyjątkowo duży i wyjątkowo piękny. Pierwszy raz widziałam takiego cudaka. Zeszłoroczny miał podobne warunki 'świetlne' ale mimo tego nie był taki ładny. W sumie tamtego mam do teraz w paczce po papierosach których nigdy nie paliłam.
 Żaba, która nie ruszała się nawet dźgana patykiem. Dźg! Dźg!
Bańki
Ogromne bańki mydlane to nieodłączny punkt każdych Studzionek. Oczywiście tylko letnich, bo przy -15 kiepsko widzę tego rodzaju atrakcje.
 ta się ładnie wpisała w czasoprzestrzeń :-)
No i Dominika, która nie je nic od krowy. A kotlet z kurczaka bije tylko raz albo wcale.

Tak oto docieramy do tej części opowieści, w której zaczyna się koniec. Za dwa dni od baniek opuszczamy Studzionki. Za dwa dni od tego zacznie się mega seans nocny, który na zawsze pozostanie w naszych umysłach. Ale przed nami jeszcze jeden bardzo kolorowy i wesoły akcent tamtych dni. Czegoś takiego na nizinach raczej nie ma. A już z pewnością nie w takiej formie. Wiem jedno, po takiej dawce humoru można nabawić się zakwasów od śmiechu :-)

This entry was posted on czwartek, 23 sierpnia 2012. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.