O 4 takich co biegali w stringach po szkole.
Oto oni. Jeszcze ubrani, jakby co.
Michał. Matowy.
Na miejsca. Gotowi. Start! Bierz go!
Wejście kurka smoczka. Fajne światło (nie czepiać sie przepaleń na macie, bo kontrasty delikatnie poprawiane)
Za gacie i po macie.

Zdjęcia wykonane przez Mundasową i Mietełkę. Dziś nie moja działka, bo ja byłam zajęta wygrywaniem zakładu z Ernestem... (a mogłam założyć się o coś zabawnego;)) Ah, zapomniałam o najistotniejszym info. Zdjęcia pochodzą z dzisiejszych drzwi otwartych w Ceramie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam w szkole tak długo... Wczoraj od 7.35 do 16.10. Latanie jak osioł po szkole, tu tablice okleić, tu zdjęcia podpisać, przykleić, stoły przestawić, puchary poprawić, medale przyczepić (mam nadzieje, że Michał nigdy się nie skapnie, że te metale to szmelc i te środki najlepiej trzymają się na te niebieskie "blutacki", i że nie najlepiej znoszą lądowanie na podłodze;)
Wracając do dzisiejszego dnia...
Szkoła nigdy wcześniej nie była tak cicha i spokojna, że ja piernicze. Drzwi Otwarte. Przyjechałam wyjątkowo wcześnie, bo o wpół 8. Przerażająco pusto i zimno. I ciemno. Przed sekretariatem siedziała Kasia, nawet mnie nie zauważyła. Nie wiem dlaczego, ale w momencie kiedy panuje taka cisza, za wszelką cenę chce się być niezauważonym. I zsynchronizować się z nią. Zatrzymałam się w holu. Przez dobre 5 minut stałam w miejscu jak osioł i słuchałam. Czego? Ciszy. Czasem trzeba i jej wysłuchać, żeby mieć pełen obraz. Wszystkiego. A może siebie? (ej, zahaczam o mentalne dyrdymały, których tak się wystrzegałam na kavie...) Po jakiejś pół godziny przyszedł Ernest. W głowie fruwało mi kilka słów
"utopię waszą utopie, utopie w potopie, zarządzam wielkie zanurzenie".
To co się później działo, było już mniej istotne. Przychodzący ludzie zburzyli moją ciszę. Czasem zachowuje sie strasznie egoistycznie, ale Jagódka też tak dzisiaj miała ;)) Ja tam wiem, że to w pełni uzasadnione. Niechęć przed zmianami, po co, skoro tak jest dobrze? Wiecie, nie lubie przemawiać przed tylooooma ludźmi. No nie lubi i tyle;) Ale w związku z tym moim przemawianiem wygrałam wspomniany wcześniej zakład. Słowa
"A czy do was też przyszedł dzisiaj zajączek?" (na różowo bo to było takie sfet ;)
dały mi zwycięstwo w zakładzie;) Ernest, kiedy spacerek? :>>

Dobra, to teraz na pół roku macie spokój z oglądaniem moich wnętrzności. Ot, cała historyja.

jeszcze 16 dni
jeszcze 30 dni

Panie eM, mój Turbiś pragnie się spotkać z Panem na udeptanej, celem wiadomo-jakim ;)

This entry was posted on czwartek, 20 marca 2008 and is filed under ,,. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.

One Response to “ ”

Anonimowy pisze...

do agatki bibuły na PB uprzejmie proszę udać się niezwłocznie :) ;)