Przygotowania do wejścia na lodowisko. Było śmiesznie:} Od lewej Jacek, Cris, Ania. Poznań. I przy wejściu na lód "uważajcie, bo ślisko".
Did you ever see a lama? taa, dedykowane dla największej lamy tych dwóch tygodni. Ale aż szkoda cokolwiek mówić.
No nic, było, minęło. Cris przyjechał 4 stycznia a później jakoś samo się potoczyło do 17. Troche komplikacji, atrakcji i mnóstwo śniegu. Dużo angielskiego, troche hiszpańskiego, a naawet migowego. Sporo fajnych chwil, tych mniej też i w ogóle kolorowo. I pomoc wszystkich z kawałkiem sumienia. Moich tu, w Zdunach i tam, w Poznaniu, ale już nie moich. Cóż, takie życie.
Fajnie jest generanie, chociaż mogłoby być lepiej.
Podsumowując wyjazd - helo moto! :>
o.
2 Responses to “ ”
Nie wiedziałam, że lód jest śliski. To gdzie tak jest? W Poznaniu?
też nie wiedziałam, aż do wtedy. Tak, poznań:) może dla nich to jakieś anomalie są, bo kiedy Zduny tonęły w śniegu, Poznań tonął w szarości bez śniegu... smutne :>
Prześlij komentarz