Jason Mraz Live in Prague.

Praga przywitała nas chłodem ostatnio letniego poranka.
w powietrzu czuć było nadchodzącą jesień.
dziwne, że nikt tu nie zbierał kasztanów...
kamieniczki i uliczki
kamieniczek i uliczek ciąg dalszy
Chyba trafiliśmy w nieco brzydką dzielnicę, ale ta nie urzekła mnie 'pięknem' wszędzie psie kupy, ciężki bajzel i jakaś dziwna pustka. Jakby nikogo tam nie było. Tylko jedna babcia zaczepiła nas po drodze proponując, że wpadniemy do niej na 'caj' ale podziękowaliśmy ;-)
Nie wiem, co to było, ale gdzieś na mieście.
za tymi grubymi murami za parę godzin będę tupać nogą w rytm Mrazowych pojękiwań ;-) tak tak, Ania jak to przeczyta to mnie zamorduje :->
wnętrze Palac Akropolis
Jason Mraz po raz pierwszy
tak sobie bliziutko sceny z Anią stałyśmy, że mieliśmy kabelki pod rękoma a Mraza na jakieś 3m od siebie.
 Mraz i Toca w tle.
światełka miał całkiem fajne, a my miejscówkę :-)
ja wim, że wszystkie podobne do siebie ;-)
Mega prześcieradło z literkami. albo i wielki ręcznie robiony banerek (widać, że ktoś włożył w to sporo czasu i serca) Polska reprezentacja na uchodźstwie dopisała, a jak! i nawet jestem podpisana ;-)
a tak to mniej więcej wyglądało zamontowane :-) Jajson widział i sie cieszył. Stwierdził nawet, że przyjedzie.
panowie techniczni mieli ręce pełne roboty. Strojenie gitar po każdej piosence, montowanie mikrofonów i tyyyysiąc innych rzeczy:P
Jason ma wczuwke. A ja mam dylemat, czy wczuwka przez u czy ó. bo niby u bo od czuć (wczuwa się) ale ó bo ówka. Sama nie wiem...
Pokoncertowy Jajson rozdaje autografy :->

Koncert miał miejsce miesiąc temu, ale coś długo zajmuje mi rozruch w tym roku i dlatego taka przerwa. Cała ta fotorelacja to oczywiście wina/sprawka Ani, siostry mej jedynej, która to Mraza lofcia miłością ślepą ;-)
Koncert fajny, ludzi sporo, ale mimo wszystko kameralnie. 3 h czekania przed wejściem i godzinka już pod sceną (zapamiętać - zawsze miej przy sobie coś do zjedzenia) i ileś tam koncertu. Wrażenia pozytywne :-)
Nigdy  bym nie przypuszczała, że jakieś licho wytarga mnie na koncert dalej niż Krotoszyn/Poznań. A tu popatrz - Ania. Wytargała mnie, Bogusia i Mateusza średnio zainteresowanych i dawaj, jedziemy. No i stało się bilety zamówione, 6h drogi do Pragi, krótkie zwiedzanie okolicy, zamawianie herbatki po czesku. Do tego próby komunikacji z ludźmi spotykanymi gdzieś po drodze. Jakaś babcia licząca nam po angielsku do 10, japończycy w kioskach spożywczych i pani w barze w Palac Akropolis która zastanawiała się, jak są po angielsku schody (a schody po czesku brzmią niemal identycznie jak po polsku :-D)
Czeski jest piękny. Absolutnie :-D
i hit wyjazdu 'vlejite mi prosim mix do dwutaktu'

This entry was posted on piątek, 21 października 2011. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0. You can leave a response.

One Response to “Jason Mraz Live in Prague.”

sznurek. pisze...

NIE BYŁO MNIE TAM! :<